Ludzie wytępili australijską megafaunę?
Prehistoryczna megafauna Australii wyginęła najprawdopodobniej przez człowieka, stwierdzają autorzy badań opublikowanych w najnowszym numerze Science. Zniknięcie wielkich australijskich ssaków od dawna budziło spory. Teraz naukowcy z 6 uniwersytetów twierdzą, że to nie zmiany klimatu ani żadne inne przyczyny naturalne spowodowały zagładę gigantycznych kangurów, Diprotodonów - czyli największych w historii Ziemi torbaczy osiągających wielkość nosorożca białego, czy też warana większego od smoka z Komodo.
Zniknięcie wielkich ssaków skutkowało dramatycznymi zmianami w wegetacji roślin. Lasy deszczowe poprzedzielane sawannami zostały szybko zaduszone przez lasy eukaliptusowe i suchy busz.
Zespół pracujący pod kierunkiem profesora Chrisa Johnsona z University of Tasmania postanowił sprawdzić, co stało się z megafauną licząc spory grzybów w ich odchodach. Spory mogą się zachować w osadach bagien i jezior. W miarę jak się akumulują w czasie, tworzą historyczne zapiski na temat obecności wielkich roślinożerców. W tych samych osadach uwięzione są pyłki i cząsteczki węgla, co pozwala nam połączyć obecność roślinożerców z wegetacją i pożarami. A za pomocą datowania węgla radioaktywnego możemy umiejscowić wszystko w czasie - mówi Johnson.
Naukowcy skupili się przede wszystkim z danych z bagien Lynch’s Crater w Queensland. Zachowane tam osady można datować 130 000 lat wstecz. Pokazują one obfitość wielkich ssaków i ich gwałtowne zniknięcie około 40 000 lat temu. To wyklucza zmiany klimatyczne jako przyczynę wyginięcie, gdyż przed tym wydarzeniem było kilka okresów suchego klimatu, co nie miało wpływu na liczebność zwierząt. A w czasie, gdy one wyginęły, klimat był stabilny - mówi profesor Johnson. Przyczyną nie mogły być też wielkie pożary czy zmiany w wegetacji roślinności, gdyż ta zaczęła się zmieniać po wyginięciu ssaków. Do zagłady doszło wkrótce po tym, jak w tym regionie pojawili się ludzie. Wydaje się, że to oni wytępili zwierzęta. Nasze badania nie określiły, w jaki sposób się to stało, ale najbardziej prawdopodobną przyczyną jest polowanie - dodaje uczony.
Dowody z Queensland to kolejny argument za tym, że podobny mechanizm zagłady megafauny miał też miejsce w innych regionach Australii.
Z poglądem takim zgadza się doktor John Alroy z Macquarie University. Kluczowymi danymi są spory i w połączeniu z węglem drzewnym oraz pyłkami otrzymujemy obraz całości. Tego rozumowania nie sposób obalić.
Jednak Judith Field z University of New South Wales stwierdza, że metoda zespołu Johnsona obarczona jest poważnymi błędami. Przede wszystkim nieprawdą jest, jak twierdzi, że klimat był w owym czasie stabilny. Ponadto nie zgadza się z poglądem, jakoby megafauna była tak obfita, iż jej zniknięcie skutkowało drastycznymi zmianami w wegetacji roślinnej. Fakty są takie, że większość megafauny zniknęła niemal 100 000 lat przed pojawieniem się na tych terenach człowieka i nie ma żadnego dowodu na to, że doszło do jakiegoś szczególnego okresu jej wymierania - mówi.
Komentarze (0)