FBI nie mogło się dostać do połowy urządzeń
Dyrektor FBI Christopher Wray przyznał, że pracownikom Biura nie udało się dostać do ponad połowy urządzeń mobilnych przejętych w ramach śledztw w ciągu ostatniego roku. Nie mogli oni zatem uzyskać dostępu do przechowywanych tam informacji.
Podczas konferencji policyjnej odbywającej się w Filadelfii Wray poinformował, że problem dotyczył ponad 6900 urządzeń.
Delikatnie mówiąc, to bardzo poważny problem. Negatywnie wpływa on na cały wachlarz prowadzonych śledzw. Zarówno w sprawach narkotykowych, handlu żywym towarem, terroryzmu, działań kontrwywiadowczych po śledztwa przeciwko gangom, przedstępczości zorganizowanej czy przestępstwa przeciwko dzieciom, stwierdził Wray. Jego zdaniem musi istnieć równowaga pomiędzy prawem do prywatności, a narzędziami wykorzystywanymi przez organa ścigania.
Dyrektor Wray dodał też, że jest bardzo ważne, by Kongres przedłużył obowiązywanie ustawy o inwigilacji wywiadowczej, która przestanie obowiązywać z końcem bieżącego roku. Ustawa ta pozwala organom ścigania na zbieranie informacji o zagranicznych bojownikach, osobach podejrzewanych o cyberprzestępczość, rozpowszechnianie broni masowego rażenia i o innych celach poza granicami USA. Jeśli ustawa ta nie zostanie przedłużona w formie, w jakiej obecnie ubowiązuje, będziemy mieli do czynienia z kolejnym martwym punktem naszej działalności, stwierdził Wray.
Komentarze (17)
Jarkus, 27 października 2017, 16:52
Fifty-fifty. Równowaga nieomal idealna
thikim, 27 października 2017, 20:16
To chyba dobra reklama bezpieczeństwa prywatności.
Generalnie do dobrze zaprojektowanego urządzenia dostać się nie można inaczej jak przez użytkownika.
Oczywiście nie wszystko jest dobrze zaprojektowane. A jak jest to użytkownik może wpisać hasło: 12345.
I to pewnie ta połowa urządzeń do których się dostają.
smoczeq, 28 października 2017, 00:36
Teraz pytanie na ile to prawda a na ile Pan Christopher Wray ściemnia
thikim, 28 października 2017, 08:45
Żeby ściemniać to trzeba mieć powód. Dostrzegasz jakiś?
smoczeq, 28 października 2017, 09:55
Gdybym był dyrektorem FBI to raczej bym się nie chwalił tym, że nie potrafię złamać ponad połowy zabezpieczeń w telefonach. Taka informacja mogłaby zapewnić przestępców, że nie mają się czego obawiać. Z drugiej strony, gdyby to była nieprawda, to przestępcy chętnie korzystający z tych zabezpieczeń byliby dla FBI łatwym kąskiem.
Chociaż gdybym był dyrektorem FBI i miałbym skłamać to powiedział bym, że FBI w ogóle nie jest w stanie złamać jakichkolwiek zabezpieczeń.
Sławko, 28 października 2017, 18:04
Wówczas miałbym pewność, że to jest kłamstwo.
Mariusz Błoński, 29 października 2017, 11:51
Pytanie też brzmi, ilu nie mogli złamać z powodów technologicznych, a ilu z powodów prawnych.
radar, 29 października 2017, 19:17
EDIT:
W sumie to taka uniwersalna odpowiedź. Gdybym nie mógł wcale, wtedy dzięki "50%" nie wyszedłbym na głupca i nieudacznika ryzykując utratę pracy (opinia społeczna/ media), a jednocześnie postraszyłbym przestępców żeby się trochę bali.
Jak mam 100% to nie ryzykuję, że oświadczeniem "umiemy wszystko" skłaniamy przestępców do poszukiwania alternatyw oraz nie wzburzamy obrońców wolności/tajemnicy korespondencji etc. etc.
thikim, 30 października 2017, 09:16
i
Nie udało się dostać. Jak się nie ma prawa to się nie próbuje... a nawet jeśli się próbuje to jest to nielegalne i nikt tym się chwalić nie będzie.
Tak myśli Polak. Na zasadzie: jestem niekompetentny, dostałem robotę tylko za znajomości, jak mam problem z czymś z czym każdy ma problem to ja udaję że problemu nie mam. Nie wychylać się. Udawać że nie ma problemu.
Ale tak nie myślą wszyscy. W USA na takich stanowiskach myślę że takie myślenie to rzadkość. Tam jak się widzi problem to się go rozwiązuje. Ogłoszenie tego jest krokiem w kierunku jego rozwiązania.
Nie da się rozwiązać problemu poprzez jego ignorowanie.
smoczeq, 30 października 2017, 09:59
Nie ma to nic wspólnego z kompetencją bądź jej brakiem. Mówimy tutaj o bezpieczeństwie obywateli i wysyłaniu/przekazywaniu informacji przestępcom.
Oczywiście, ale przekazuje się informację zwierzchnikom, politykom, itp. a nie całej gawiedzi.
radar, 30 października 2017, 11:52
Polityka nie ma wymiaru "narodowego"
Nawet jak nie udaję, a jestem niekompetentny, to mnie zwalniają. Jest tak na... na całym świecie. No chyba, że jestem po znajomości to mnie nie zwalniają. Jest tak na... całym świecie.Dyr FBI nie musi "udawać", jak smoczeq powiedział, tj. polityka, a nie warzywniak "na rogu". On musi (publicznie) mówić co trzeba, a nie co mu się podoba.
W sumie jak napisałem powyżej, z tymi 50% dalej nic nie wiemy (i chyba o to chodzi).
thikim, 30 października 2017, 13:25
Żeby rozwiązać taki problem trzeba go przekazać całej gawiedzi. Nie ma innego sposobu jego rozwiązania.
Dobre algorytmy są zbyt silne.
Główny sposób to ludzkie słabości. Zawsze z połowa ludzi zrobi jedną z rzeczy:
- wybierze hasło "12345"
- zapisze hasło w notatniku
- użyje hasła w innym zastosowaniu skąd łatwo będzie je wyłuskać.
Kolejny sposób to że nie każdy potrafi poprawnie napisać program.
Jak jednak to się nie sprawdzi to pozostaje trzeci sposób. Dostrzec problem i go publicznie ogłosić.
Następstwem może być dyskusja której zwieńczeniem będzie zmiana prawa nakazująca stosować furtki i współpracę z FBI.
I tyle. Dziwne że tak trudno to zrozumieć.
Ale żeby ten trzeci sposób móc zastosować to trzeba właśnie umieć publicznie się przyznać, że się nie umie. Co jak widzę jest dla niektórych niewyobrażalne.
No cóż. Twoja odpowiedź wybitnie dotyczy: głupca i nieudacznika a nie polityki.
Późniejsza ucieczka w politykę jest zbyteczna.
pogo, 30 października 2017, 14:33
Zawsze można to oświadczenie interpretować tak:
Umiemy złamać zabezpieczenia wszystkich komórek, ale to kupa roboty i do tego coraz trudniejszej, więc zróbcie nam coś, co nam to ułatwi.
50% to wystarczająco dużo by przestępcy czuli duże ryzyko, że to właśnie na nich padnie to 1/2, że się uda odblokować. A jak korzysta z 2 telefonów to już szansa, że jeden z nich padnie wynosi 3/4.
Czyli 50% to wystarczająco dużo by przestępcy się bali i wystarczająco mało by naciskać na robienie backdorów...
Jajcenty, 30 października 2017, 14:52
Oczywiście, biurokracja jest wszędzie taka sama. Państwo to zbiór urzędników realizujących własne cele.
Polecam metodę "galicyjską" inaczej trójszufladową.Działa. A jak masz własną grupę biurokratów, to możesz przetrwać w ten sposób całe lata.
Jarkus, 30 października 2017, 15:15
Tu się nie zgodzę. Polityka ma wymiar kulturowy, a kultura miewa wymiar narodowy. Zatem polityka może mieć wymiar narodowy.
W różnych częściach świata/kulturach różnie "robi się" politykę.
Jajcenty, 30 października 2017, 15:48
Oczywiście, Prezydent Francji może nie być żonaty, a w wolnym związku, co jest politycznym samobójstwem np w USA. Jednak polityk to polityk i kradnie dzieciom cukierki o ile nikt nie widzi (cytat z Polowania na Czerwony październik), A to oznacza, że realizuje własne interesy, czasami zgodne z interesami grupy do której należy. Cała sztuka systemów politycznych (demokracji między innymi - damy ci porządzić, ale zrób nam dobrze), leży w tym by ten rozszalały narcyzm, chciwość, egoizm i egocentryzm skanalizować i obrócić w dobro. Na razie marnie nam idzie.
Oczywiście polityk może, w pewnych warunkach, zostać mężem stanu, ale to niezwykle rzadkie. Jakoś tak dziwnie jest, że tytuł męża stanu nabywa się minimum 50 lat po śmierci ostatniego świadka świństewek polityka. Zatem dopuszczam istnienie mężów stanów, ale mam kłopot z przykładami.
Reasumując: politycy i biurokracja co do zasady jest wszędzie taka sama.
thikim, 30 października 2017, 17:20
Za dużo polityki - za mało bezpieczeństwa