A jednak była kobietą
Badania DNA wykazały, że osoba, której w 1950 roku zakazano udziału w zawodach sportowych z powodu wątpliwości dotyczących jej płci, naprawdę była kobietą. Niestety, sama Foekje Dillema nie może się już cieszyć z orzeczenia, bo zmarła 5 grudnia zeszłego roku w Kollum we Fryzji.
Zamieszanie, co oczywiste, źle wpłynęło na jej stan psychiczny. Dillema zamknęła się w sobie i prowadziła pustelniczy tryb życia. Przez co najmniej rok nie wychodziła z domu. Wg doktora Kamlesha Madana, naukowca z Leiden University, po głębszym namyśle Holenderka była kobietą. Z genetycznego punktu widzenia stanowiła mozaikę chromosomów męskich i żeńskich (mozaicyzm), z przewagą pierwiastka żeńskiego w stosunku 3:1. Badacz wyjaśnia, że tego typu przypadki są rzadkie, a przyczyną jest zlewanie się zarodków męskich i żeńskich w łonie matki. Ponieważ istnieje naturalny mechanizm zabezpieczający, zazwyczaj dochodzi do poronienia. Tutaj się tak jednak nie stało.
Definitywnie była kobietą i nigdy nie powinna zostać wykluczona przez Holenderski Narodowy Związek Lekkoatletyczny. Dillemę uznano za mężczyznę, ponieważ miała zmaskulinizowane rysy twarzy i potężniejsze od kobiecych mięśnie nóg. Stwierdzono u niej nienaturalnie wysoki poziom testosteronu.
Dillema stanowiła konkurencję dla innej wybitnej holenderskiej lekkoatletki Fanny Blankers-Koen, która podczas Letnich Igrzysk Olimpijskich w 1948 roku zdobyła aż 4 złote medale, a w 1999 roku Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych obwołało ją sportsmenką stulecia.
Komentarze (62)
mikroos, 27 lipca 2008, 17:02
I znów zaczyna się cały cyrk... Czy facet z protezami nóg może biegać? Czy stosunek komórek "żeńskich" do "męskich" równy 3:1 pozwala na start razem z kobietami? A co, gdyby było 51:50? Czy podawanie hydrokortyzonu po kontuzji to terapia, czy doping? I tak dalej, i tak dalej... Sport wyczynowy to paranoja, całkowite wypaczenie jego prawdziwej idei
Gość macintosh, 27 lipca 2008, 20:41
Einie:
"Wojsko ten najgorszy wytwór życia stadnego, napawa mnie wstrętem; (...) owa plaga cywilizowanego świata powinna być czym prędzej zniesiona. Bohaterstwo na rozkaz, bezsensowna przemoc i cała ta obmierzła paplanina, którą nazywa się patriotyzmem – jakże serdecznie tego wszystkiego nienawidzę!"
bohaterstwo na rozkaz ~ satysfakcja na rozkaz
Joule, 27 lipca 2008, 20:42
Naprawdę ciężko nie zgodzić się z Mikroosem. Jeśli dodamy do tego jeszcze nowoczesne techniki niewykrywalnego dopingu oraz ustawianie wyników spotkań (nie mówię tylko o piłce nożnej), dochodzimy do smutnego wniosku, że cały sport na poziomie wyższym niż podwórkowy za kilka lat nie będzie miał żadnego sensu. Smutne .
mikroos, 27 lipca 2008, 20:51
Odpowiem, kolejny już raz na tym forum, słowami (być może niedokładnie zapamiętanymi) arcybiskupa Życińskiego: "A czego oczekujecie? Może nasi żołnierze mieli przywitać Niemców gałązkami oliwnymi we wrześniu 1939?". Idealizm jest fajny, gdy się o nim gada. Szkoda, że mało kiedy wygrywa starcie z rzeczywistością.
Gość macintosh, 27 lipca 2008, 21:32
Idealizm: gdyby na prawdę był(taki w wersji Eini'ego) to żadne wojska nie pojawiłyby się w 1939 z żadnej ze stron.
Można tylko dla samego siebie pamiętać o tym, ale szybko się sypie takie podejście u pojedynczej jednostki jeśli nie ma się odpowiedniego zasilania.
Np. z Harvard'u wychodzi sporo przyszłych milionerów - mają tam twórczą atmosferę, nie muszą myśleć o śniadaniu, pracy w podrzędnym markecie i użeraniem się z niekompetentnym równoległym pracownikiem + "loosing time". Chciałbym ulegać twórczej atmosferze, złe by to nie było. "Dead Poets Society"
mikroos, 27 lipca 2008, 21:35
Uważasz szpiegostwo/dywersję, będące formą oszustwa i napaści (choć nie z użyciem broni) za metodę pacyfistyczną i etyczną, zgodną z etosem idealisty? Bo ja nie.
Celowo cisnę, bo uważam, że trochę zapędzasz się w teoretyzowaniu.
este perfil es muy tonto, 27 lipca 2008, 23:07
Reguły sportu opierają się na konwencji,jeśli więc konwencja uznała wtedy że nie może startować nie widzę problemu,jeśli uzna że sportowiec może startować używając do biegu jakichśtam tworzyw to ok. a tą konwencję tworzymy my,więc powinniśmy się o to spierać,a jak już ustalimy reguły to pogramy według nich aż do czasu kolejnej zmiany-sport służy zabawie-jeśli nie uczestników to widzów;bawi się wg. reguł które są zmienne.
Ciekawą sprawą są idee sportowe/olimpijskie. Np. taki wrestling też służy zabawie a jest uznawany za teatrzyk nie za prawdziwy sport.Jeśli więc wyniki meczów są ustawiane nie mamy do czynienia ze sportem ale z teatrzykiem(czasem się fajnie ogląda i teatrzyk).A co odróżnia sport od teatrzyku?Chyba to że w sporcie nie jest zaplanowane z góry i odbywa się na zasadzie autentycznej rywalizacji.Sprawa dopingu to inna sprawa i myślę że byłbym tu bardziej liberalny.Jeśli ludziska chcą się szprycować i potem uczciwie rywalizować to proszę bardzo-wszak zwykły "czysty" trening też jest formą "szprycowania się".A kupno drogich piłkarzy utrudnia rywalizację biedniejszym zespołom,ale jeśli tylko jest rywalizacja to pozostaje to wg mnie sportem.
co do wojny to jeśli mamy na celu rozwój cywilizacyjny to dobrze jest by najwyżej rozwinięta cywilizacja pod większością względów nie zapominała o rozwoju militarnym,inaczej zaleje ją barbarzyństwo(np.Rzym,najazdy mongołów na Europę,w zależności od pkt. widzenia podboje białych).Z drugiej strony jeśli potencjalni agresorzy dostrzegliby że wojna jest "be"...ale to inna sprawa.
takie tam moje3grosiki co mi po głowie chadzały
mikroos, 27 lipca 2008, 23:30
Problem w tym, że sport w założeniu miał być pojedynkiem zawodników. Dziś jest przede wszystkim pojedynkiem technologii. Popatrz np. na ten rower: http://www.cyclingnews.com/tech/2008/probikes/?id=kim_kirchen_tt_tour_08 , a szczególnie spektakularne jest zdjęcie jego kierownicy i okolic: http://www.cyclingnews.com/road/2008/tour08/tech/index.php?id=/photos/2008/tech/probikes/kim_kirchen_tt_tour_08/kk_gt_head_tube (całość waży 6,8 kg, ale jest tak ciężka tylko ze względu na regulaminowe minimum). Wiesz, to może i jest widowiskowe, a maszyna jest po prostu niesamowita, ale moim zdaniem to już nie jest sport. To jest, używając Twoich definicji, teatrzyk. Mnie też nakręca rasowanie własnego roweru (rzecz jasna, nie na taką skalę ), ale robię to dla czystej przyjemności i nie startuję w zawodach, bo nie interesuje mnie taka forma pseudorywalizacji. Po prostu sportu wyczynowego nie powinno się już nazywać sportem. Tyle ode mnie.
este perfil es muy tonto, 28 lipca 2008, 00:24
ale dlaczego nazywanie go sportem jest niepoprawne? dla mnie np. F1 i w ogóle sporty motorowe gdzie rywalizuje się głównie o to kto lepszy bolid przygotuje i zależy to zasadniczo od technologii sportem jest jak najbardziej
mikroos, 28 lipca 2008, 00:30
No widzisz, a moim zdaniem sport od samego początku polegał na rywalizacji ludzi. Dziś walczą samochody, rowery, kije, tunele aerodynamiczne i rakiety.
este perfil es muy tonto, 28 lipca 2008, 00:34
oj a kiedyś mięśnie(zresztą w Grecji też pewnie niekoniecznie wygrywał najlepszy,bo pewnie trzeba było mieć kasę na przygotowanie do treningu itp.)sport amatorski na podwórku fajna rzecz,ale nie wymagajmy tego od wyczynowego(bo będzie jak ongiś z piłkarzami-górnikami,a to fajne nie było :-\)
mikroos, 28 lipca 2008, 00:42
Nie mówię, że optymalizacja treningu ma być czymś złym. Wiadomo, że każdy sportowiec chce biec szybciej, skakać dalej itp. - w końcu na tym polega sport. Problem w tym, że w pewnym momencie przekroczyliśmy granicę absurdu - przynajmniej ja tak uważam.
Dla mnie uosobieniem sportu są tacy zawodnicy, jak np. Emil Zatopek - czeski biegacz, który pojechał na igrzyska do Helsinek, gdzie wygrał wyścig na 5000 i 10000 metrów. Zadowolony z siebie pomyślał sobie, że chciałby wystartować także w maratonie, choć nigdy wcześniej nie biegł na takim dytansie. I wiesz co? Wygrał! To jest dla mnie prawdziwy sport. Dziś w TV mamy do dyspozycji tylko teatrzyk i zgrabne ciałka ubrane w koszulki sponsorów.
thikim, 28 lipca 2008, 06:45
Tutaj jest także opis znakomitego sportowca
http://pl.wikipedia.org/wiki/Jim_Thorpe
Olimpiada 1912
Acrux, 9 sierpnia 2008, 22:33
W takich komunistycznych Chinach i jeszcze w ZSRR ćwiczono na zabicie - żeby tylko zdobyć jakiś medal. Jeśli nie - to koniec, mało kto się potem takim człowiekiem przejmował. To chyba też jakiś przykład absurdu.
w46, 10 sierpnia 2008, 00:29
Rzeczywiścnie doszliśmy w sporcie to takiego poziomu wspomagania naturalnych cech sportowców że powoli zapomina się co (a właściwie kto) jest ważne, limity takie jak np minimalna waga roweru szosowego to tylko drobne ograniczenie, pozostają jeszcze wszelkie metody "suplementacji" działające na granicy dopingu, metody treningowe narażające sportowców na utratę zdrowia, sprzęt idealnie dopasowany do dyscypliny, otoczenia i oczywiście sportowca... przykłady można by mnożyć. Aby sport był sportem ludzi a nie "wyścigiem zbrojeń" trzeba by chyba cofnąć się w czasie bo nie sądzę że wprowadzanie kolejnych ograniczeń spowoduje że wyczynowy sport stanie się "czysty".
...a powinien wygrywać nie producent bolidu tylko kierowca dysponujący doskonałą techniką jazdy
Metoda mocowania mostka nie ma aż tak wielkiego wypływu na osiągi mi bardziej ciekawe wydaje sie ekstremalnie zbliżenie tylnego koła do suportu - większa efektywność pedałowania.
Gość fakir, 10 sierpnia 2008, 00:29
Myślę, że problem nie jest w tym ile i jakiej jest techniki w sporcie / bo sportem jednak jest tak samo bieganie boso, nago i bez treningu jak i wyścig F1/. Problemem są równe szanse zawodników rywalizujących ze sobą. Nikt nie stawia na starcie razem mężczyzn i kobiet. Bokserzy i ciężarowcy walczą w grupach o podobnej wadze i tak dalej. Kobiety ułamkowe i ułamkowi męzczyżni powinni walczyć z podobnymi sobie. Zawodnicy po dopingu nie powinni walczyć z tymi którzy dopingu nie stosują.
mikroos, 10 sierpnia 2008, 10:57
Zwiększa o parę procent efektywność aerodynamiczną. W czasie TT jest to bardzo istotna różnica. Poza tym zwróciłem uwagę akurat na mostek, bo różnica w stosunku do zwykłego roweru jest wyjątkowo dobrze zauważalna nawet dla laika
Zgadza się. W ogóle ciekawych pomysłów można by wymienić jeszcze kilka, kształt samej kierownicy też jest zabójczy
Gość Guardian, 10 sierpnia 2008, 11:19
Tylko kto go teraz nie stosuje? Na kontrolach wpadają Ci, którzy przesadzają i taka jest niestety prawda. Jakaś persona, wybitny ekspert w sprawach dopingu, powiedział, że jeżeli wynik sportowca na teście jest pozytywy, to znaczy, że trener jest idiotą. Czytałem ostatnio artykuł, gdzie mowa była o odsetku sportowców, u których szansa wykrycia pewnego rodzaju dopingu jest warunkowana genetycznie, więc już zupełna paranoja. Według mnie, każdy wyczynowy sportowiec jest teraz chodzącą apteką, a wpadki zdarzają się, jeżeli idą już w zupełny hardcore. I dlatego zgadzam się z mikroosem, idea sportu niestety schowała się za ideą widowiska i mamony.
Gość tymeknafali, 11 sierpnia 2008, 00:49
Przykrym jest patrzyć, jak idea, która na celu miała zrzeszać ludzi, zacierać granice narodowościowe stała się kolejnym narzędziem polityki.
mikroos, 11 sierpnia 2008, 06:52
Na szczęście wczorajszy pocałunek Gruzinki i Rosjanki na podium też był potężnym gestem. Wygląda na to, że duch sportu jednak nie umarł tak do końca
Gość tymeknafali, 11 sierpnia 2008, 10:53
Sympatyczne są takie sytuacje Ja osobiście nie oglądam sportu, nie śledzę tego co się dzieje. Jedyny sportem jaki kiedykolwiek lubiłem oglądać to Strong man. Bardzo ciekawe też się działy sytuacje
Gość Guardian, 11 sierpnia 2008, 13:17
Co z tego że się całują na podium, gdy Moskwa zrzuca bombki? Cwaniaki tam są - szczerze mówiąc perfekcyjne posunięcie polityczne. Skala widowiska igrzysk ładnie przykryje co tam się dzieje, a Rosja coraz bliżej nowych ziem
Gość tymeknafali, 11 sierpnia 2008, 20:18
Nie zakryją, nie zakryją, Chińczyki też próbowały zakryć i zatuszować sprawę Tybetu, a się nie udało.
Gość tymeknafali, 11 sierpnia 2008, 20:20
Co jak co, ale Polacy (i pewnie inne narody także) potrafią dostrzec i rozgłaszać takie bestialskie działanie.