Komputerowy wywabiacz przechodniów
Usługa Google Street View zrobiła wielką furorę - zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym znaczeniu tego słowa. Oferując poza planem możliwość obejrzenia świata okiem przechodnia stała się rewolucją w dziedzinie interaktywnych map. Oskarżana jest jednocześnie w wielu krajach o naruszanie prywatności. Przypomnijmy, że na przykład w Japonii kamery Google rejestrowały wnętrza mieszkań na niskim parterze - konieczne było rejestrowanie widoku ulic na nowo.
Pretensjom obrońców prywatności i problemom prawnym mają zaradzić wdrażane coraz to nowe narzędzia. Obecnie Street View automatycznie zamazuje twarze ludzi i tablice rejestracyjne pojazdów. Nie wszystkich to zadowala, sylwetka człowieka i ubranie często pozwalają zidentyfikować przechodnia, który przypadkowo znalazł się na zdjęciu a może sobie nie życzyć światowej „popularności". Arturo Flores, absolwent informatyki na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Diego jest twórcą narzędzia przetwarzającego obraz, które może rozwiązać część kłopotów. To program samoczynnie wymazujący ludzi ze zdjęć w Google Street View.
Samochody fotografujące ulice rejestrują je jako ciąg zdjęć, które nakładają się na siebie - umożliwia to niewidoczne „zszycie" wielu fotografii w jeden widok. Aplikacja Arturo Floresa identyfikuje ludzi i wymazuje ich, używając zawartości tła pobieranego za i przed postacią ludzką. Robi to na tyle dobrze, że zwykle nie widać manipulacji, przynajmniej bez bliższego przyjrzenia się.
Cuda i duchy
Nie ma jednak techniki niezawodnej. Problem pojawia się, kiedy sfotografowany przypadkiem człowiek poruszał się w tym samym kierunku i z tą samą prędkością, co samochód Street View - znajduje się on wtedy na całej serii zdjęć, co może uniemożliwić aplikacji poprawne rozpoznanie i wymazanie. Bywają jednak inne, bardziej zabawne artefakty.
Zdarza się, że analiza postaci nie obejmie całej sylwetki, ale pominie jakiś fragment lub przedmioty. Pojawiają się wtedy zabawne sceny jak: pies na wiszącej w powietrzu smyczy, unoszący się samodzielnie parasol, czy idące po chodniku same buty. To jednak i tak niewielkie usterki, jak na w pełni zautomatyzowany program.
Inną wadą algorytmu jest to, że działa wyłącznie w mieście. Nie da się go zastosować w obszarach niezabudowanych. Według przykładu, jaki podaje sam autor, jego program poprawnie usunie postać człowieka na tle graffiti przedstawiającego konie na pastwisku i zrekonstruuje wygląd malowidła. Ta sama operacja na zdjęciu, które przedstawia człowieka na tle prawdziwych koni na łące nie powiedzie się. Rekonstruowane może być wyłącznie płaskie tło.
Być może działanie programu zostanie jeszcze ulepszone. Najbliższy cel Floresa to jednak funkcja usuwania z obrazu całych grup ludzi.
Inspiratorem projektu był Serge Belongie, wykładowca Floresa na Wydziale Nauk i Inżynierii Komputerowej. Flores wykorzystał też i ulepszył algorytm wykrywania postaci ludzkich, napisany przez Bastiana Leibego z Uniwersytetu RWTH w Aachen.
Komentarze (8)
Gość derobert, 7 sierpnia 2010, 12:31
Chyba ktoś tu jest przewrażliwiony. To jest niemożliwe, żeby poznać kogoś po samym ubiorze i sylwetce. Najwyżej można rozpoznać samego siebie wiedząc, że było się w tym i tym miejscu.
czesiu, 7 sierpnia 2010, 12:37
Ja akurat mam wadę wzroku i wszystko co jest oddalone ode mnie o ponad 2m jest mniej bądź bardziej rozmyte - najbliższe osoby można rozpoznać po sylwetce, postawie czy stylu chodzenia, ale nie ma szans aby rozpoznać kogoś zupełnie nieznajomego czy nawet znajomego, z którym jest się na "cześć, cześć". Zresztą to jest paranoja, bo czy to takie straszne, że akurat znalazłem się na ulicy warszawskiej czy sandomierskiej jak cykano foty?! przecież i tak nikt nie wie co tam robiłem ;D
marximus, 7 sierpnia 2010, 22:04
będzie to dość demonicznie wyglądać , ulice NY bez ludzi, to jak z filmu 'jestem legendą'
Jurgi, 8 sierpnia 2010, 16:47
Znajomego jak najbardziej można poznać (oczywiście nie zawsze). Mnie ludzie rozpoznają z pół kilometra po posturze i niebieskim plecaku, który praktycznie zawsze noszę. A ktoś może sobie nie życzyć, żeby jego znajomi wiedzieli, że gdzieś tam był.
Przewrażliwienie? Zapewne tak. Ale nie poradzisz, a Google na pewno woli mieć spokój od ciągłych zarzutów.
Myślę, że wymazanie postaci jest także bardziej estetyczne niż postaci z rozmazanymi twarzami.
Przemek Kobel, 9 sierpnia 2010, 11:31
Jurgi, 9 sierpnia 2010, 15:49
Czy samochody Googla jeżdżą oznakowane? Bo wcale bym się nie zdziwił, gdyby masa ludzi celowo się wygłupiała na ich widok.
wilk, 10 sierpnia 2010, 19:03
W pewnym sensie tak: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/1/1b/Google_Street_View_Car_in_Prague.jpg ;]
Jurgi, 15 sierpnia 2010, 23:15
No i jest pierwszy dowcip, chociaż nieintencjonalny:
http://deser.pl/deser/1,83453,8252820,_Zwloki__w_Google_Street_View_to____dowcip__Internauci.html