Cała prawda o Bondzie?
Wg trzech lekarzy z Wielkiej Brytanii, którzy w wolnym czasie przeczytali wszystkie (14) powieści Fleminga o Jamesie Bondzie, agent Jej Królewskiej Mości był pijanym impotentem, a wstrząsanie drinka to prawdopodobnie efekt drżenia wywołanego nadmiarem alkoholu.
Panowie wykluczyli z analizy 2 książki. W "Szpiegu, który mnie kochał" zastosowano bowiem narrację pierwszoosobową, a główną bohaterką była kelnerka Vivienne Michel. Z kolei "Ośmiorniczka" to zbiór opowiadań.
W pozostałych dwunastu książkach opisano 123,5 dnia. Bond nie mógł pić przez 36 dni z powodu hospitalizacji, uwięzienia bądź rehabilitacji. W pozostałym czasie pochłonął morze alkoholu - 1150,5 jednostki. Oznacza to, że tygodniowo średnio wypijał 92 jednostki. Maksymalne dzienne spożycie odnotowano w 3. dniu powieści "Pozdrowienia z Rosji". Słynny szpieg wlał w siebie wtedy 49,8 jednostki.
Kiedy Brytyjczycy nanieśli Bondowskie spożycie alkoholu na oś czasu, zauważyli, że spadło ono mniej więcej w połowie kariery, by stopniowo znowu wzrosnąć, gdy zmierzała ona ku końcowi. Ponieważ jeden z autorów artykułu z British Medical Journal (Indra Neil Guha) jest hepatologiem, można było stwierdzić, że podobny wzorzec występuje u pacjentów z alkoholowym uszkodzeniem wątroby.
Guha, Patrick Davies i Graham Johnson uważają, że tak duże spożycie alkoholu naraża Bonda na szereg chorób i wczesny zgon. Poziom funkcjonowania przedstawiony w książkach nie pokrywa się z działaniem fizycznym, psychicznym i seksualnym, oczekiwanym w przypadku pijącej tak dużo osoby. [Bond] jest wyjątkowo czarujący, zdobywa wszystkie dziewczyny, a to zupełnie nie pasuje do trybu życia alkoholika, którym niewątpliwie jest - podkreśla Davis, dodając, że nikt z nas by nie chciał, by ktoś taki rozbrajał bombę atomową.
Większość badań pokazuje, że ludzie zaniżają swoje spożycie alkoholu o ok. 30%. Nie wiadomo, czy fakt opisywania czyjegoś picia przez osoby trzecie sprawia, że oszacowania są bardziej czy mniej dokładne. Panowie podkreślają jednak, że oceniając zachowania Bonda, byli celowo konserwatywni, z tego powodu są więc pewni, że ich oszacowania plasują się na dolnym krańcu prawdy.
Komentarze (8)
lester, 13 grudnia 2013, 13:50
Nie sądzę aby autorzy książek zastanawiali się nad dzienną dawką alkoholu dla Bonda i jakie mogłoby to nieść konsekwencje. Ale sądzę też, że autorzy badań nie podchodzili do nich zbyt poważnie i traktowali je z przymrużeniem oka. Jednak należy pamiętać, że Bond był "tylko jeden", kule się go nie imały, grawitacja ledwo ledwo, prawdopodobieństwo zawsze stało po jego stronie, na środku pustyni spotykał piękną kobietę - oczywiście agentkę, itd, więc czemuż nie miałby iść pod prąd biologii, fizjologii itd.
W artykule zabrało mi informacji, cóż to jest takiego ta standardowa jednostka alkoholu. Ja rozumiem, że można sobie znaleźć samemu, ale jednak wypadałoby dopisać choćby w nawiasie, że jest to 10 g/12,5 ml czystego etanolu.
TrzyGrosze, 13 grudnia 2013, 14:04
Wg pediatrów, morfologia Barbie i Lary Croft, miała z nich czynić chodzące kaleki, a dziewczyny na przekór medycznym mądralom, mają się świetnie.
Astroboy, 13 grudnia 2013, 14:14
A ja z innej beczki. Ciekawe, kto finansuje te badania? Chyba nie MI6?
sig, 13 grudnia 2013, 18:08
Z mutacji wszelakich: ponoć batman tyle razy oberwał w głowę, że jego mózg musiał ulec niemałym uszkodzeniom.
Astroboy, 13 grudnia 2013, 18:11
Jego mózg nie ulega uszkodzeniom - to uszkodzenia cierpią w zetknięciu z jego mózgiem.
lester, 13 grudnia 2013, 18:28
Przecież Batman to nie Chuck Norris
Astroboy, 13 grudnia 2013, 19:00
Chuck Norris czytał jednak w dzieciństwie o Batmanie. Choć złośliwi mawiają, że to dzieciństwo Chucka czytało o nietoperzach. Myślę, że nietoperze nic nie musiały czytać - bały się Chucka przed własnym urodzeniem. Ale nie urodziłyby się, gdyby Batman ich nie przestraszył.
Jack Malecki, 16 grudnia 2013, 07:33
"wstrząsanie drinka to prawdopodobnie efekt drżenia wywołanego nadmiarem alkoholu"
Drżenie rąk, to brak alkoholu, a nie nadmiar.