Wyliczanie ocieplenia
Stan Kalifornia to jedna z największych potęg gospodarczych świata. Gdyby była niepodległym państwem, znajdowałaby się w pierwszej 10 najbogatszych. Jednak i jego nie ominą skutki globalnego ocieplenia.
Stanowy Climate Action Team opublikował raport, w którym próbuje oszacować koszty ocieplania się klimatu. Wynika z niego, że w ciągu najbliższych lat straty mogą sięgać dziesiątków miliardów dolarów rocznie. Będzie to związane z częstszym włączaniem urządzeń kilmatyzacyjnych, podnoszeniem się poziomu oceanu i koniecznością dokonywania przez miasta dodatkowych zakupów wody. Najprawdopodobniej jedynymi terenami w Kalifornii, które zyskają na ocieplaniu się klimatu będą położone wysoko w górach tereny leśne. W raporcie zaznaczono, że bardzo dużo zależy od działań na rzecz spowolnienia ogrzewania się planety. Jeśli świat dojdzie do porozumienia w sprawie redukcji emisji gazów cieplarnianych, straty będą mniejsze. Jednak jeden z autorów raportu, ekonomista Michael Hanemann, dyrektor California Climate Change Center na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, osobiście uważa, że sytuacja będzie raczej gorsza niż lepsza.
Jednym z najpoważniejszych zagrożeń jest rosnący poziom wód oceanicznych i związane z tym ryzyko zalania San Francisco i okolic. W tym przypadku koszty takiej katastrofy naturalnej mogą sięgnąć 100 miliardów dolarów.
Co prawda wyższa temperatura mogłaby zwiększyć plony niektórych zbóż, ale czynnikiem je ograniczającym może stać się dostęp do wody. W raporcie czytamy, że wpływ zmian klimatycznych na dostęp do słodkiej wody będzie umiarkowany, jednak trzeba zauważyć, że autorzy raportu przyjęli bardzo optymistyczne założenie, iż miasta bez problemu będą mogły kupować wodę na prowincji. Taki scenariusz, jak sami przyznają, jest mało prawdopodobny.
Komentarze (14)
EuGene, 3 kwietnia 2009, 13:11
Przyznam, że powoli już głupieję - niech może ktoś się wreszcie zdecyduje, bo na zmianę słyszy się: globalne ocieplenie i globalne ochłodzenie. Lody na biegunach przyrastają, niedźwiedzie polarne się mnożą, zimą nie mogłem odkopać auta. Gdzie to ocieplenie - ja pytam??
PS.: A co wyjadę na wakacje, to akurat pic i leje!
Dexter, 3 kwietnia 2009, 17:50
A mnie bardzo dziwi, jak można w ogóle dokonać takich obliczeń i podać choćby rząd wielkości wyniku, skoro nawet przewidywania jutrzejszej pogody są obarczone ogromnym ryzykiem błędu...
Przecież klimat planety jest niewyobrażalnie skomplikowaną maszyną, której mechanizmów działania do końca nie znamy i tylko dysponujemy kilkoma modelami upraszczającymi, które albo są poprawne, albo nie.
Rozumiem, że jak zawsze wszystko zależy od przyjętych założeń, ale czy to jest jeszcze nauka, kiedy zaczyna się od wyniku, a potem dopasowuje dane?
Natsume, 4 kwietnia 2009, 12:48
ja natomiast gubię się w tym czyją winą jest ocieplenie klimatu. w jednym artykule czytam, że to wina przemysłu i wprowadzania dużej ilości CO2 do atmosfery, a następnym razem oglądam jakiś dokument , w którym jakiś uczony przekonuje mnie, że to naturalna kolej rzeczy a ludzie nie mają z tym nic wspólnego ...
Mariusz Błoński, 4 kwietnia 2009, 18:55
Akurat niedźwiedzie się nie mnożą, tylko niektórzy manipulują danymi. Wg wyliczeń mamy od 12 do 15 tysięcy polarnych niedźwiedzi. Ale ostatnio widziałem "sensacyjną" wiadomość, że liczba niedźwiedzi wzrosła do 15 000. Przecież to najzwyklejsza na świecie manipulacja.
Mariusz Błoński, 4 kwietnia 2009, 18:57
No i to jest właśnie ta jedna z wielu różnic pomiędzy USA i Polską. Tam władze próbują przewidzieć i przygotować się na pewne rzeczy. Zgromadzić odpowiednie środki, które pozwolą złagodzić negatywne skutki czy walczyć z katastrofami. U nas panuje filozofia "byle dotrwać do wyborów".
figo, 5 kwietnia 2009, 21:44
Dodam jeszcze, że wpadamy w panikę gdy okazuje się, że jedne dane wskazują na tak a drugie na nie. Potępiamy wówczas jednych i drugich. Zadowoleni twierdzimy, że wszyscy to głupcy. A więc nie ma się co przejmować własną ignorancją. Alleluja i do przodu.
Dexter, 6 kwietnia 2009, 02:02
Skoro tak przewidują i się przygotowują, to dlaczego nie słyszałem żeby ktoś policzył, co by się stało, gdyby temperatura jednak spadła?
Przecież dla Kalifornii to byłaby dopiero katastrofa. Upadek rozwiniętego w tym stanie, niezwykle produktywnego rolnictwa w tym produkcji kalifornijskiego wina!
Analiza scenariuszy powinna chyba uwzględnić wszystkie prawdopodobne scenariusze, a skoro wiemy ciągle za mało, żeby przewidzieć, czy temperatura wzrośnie, czy spadnie, powinniśmy pomyśleć, co zrobić w obu tych przypadkach (tzn. przyjąć, że oba scenariusze są prawdopodobne).
Mariusz Błoński, 6 kwietnia 2009, 17:21
Może dlatego, że obecnie widzimy tendencję w jednym kierunku - ocieplenia.
Poza tym... chłodniej już było i nie ma co robić symulacji. Wystarczy przyjrzeć się temu, jak wyglądała sytuacja te 100 lat temu. Wydaje mi się również, że ew. ochłodzenie nie będzie powodowało tak katastrofalnych skutków. Raczej susze, pożary, huragany, powodzie wówczas nie grożą.
mikroos, 6 kwietnia 2009, 19:14
Ale spadek ilości energii docierającej do nas ze Słońca może oznaczać ogromny spadek wydajności upraw, bo tworzące je rośliny żyją przecież z energii słonecznej. A co jeszcze gorsze, wystarczy pojedynczy gwałtowny przymrozek w nieodpowiednim momencie i plonów w danym roku może praktycznie nie być.
Douger, 7 kwietnia 2009, 16:13
Troche to nie tak jest. Bo globalne ochłodzenie spowoduje możliwość uprawy tam, gdzie jest to teraz niemożliwe (zniknie np. Sahara i ogólnie pystynie). Globalne ocieplenie spowoduje zaś powiększanie się pustyń. Rekompensata w postaci terenów dalekiej północy będzie zbyt mała.
Więc myśląc w skali lokalnej jest to problem (ale zawsze można uprawiać inne rośliny), zaś w skali globalnej ochłodzenie jest korzystniejsze.
Zresztą nie sądzę, że to człowiek ma wpływ na ocieplenie. Lepiej skupić się na zanieczyszczeniech metalami ciężkimi, ochronie gatunków i siedlisk, tworzeniem korytarzy ekologicznych. Dużo taniej, a efekt pewny.
mikroos, 7 kwietnia 2009, 18:00
W razie ocieplenia istnieje zawsze możliwość przerzucenia się np. na wodorosty - mórz będziemy mieli pod dostatkiem. Tym razem odcinam się całkowicie od oceniania, do jakich zmian klimatu dojdzie i z czyjej winy, szukam jedynie rozwiązania na wypadek ocieplenia.
Douger, 7 kwietnia 2009, 19:20
Wodorosty to dobry pomysł, ale trzeba wziąć po uwagę, że rosną tylko na wodach o odpowiedniej głębokości. Ogólnie dieta roślinna jest wydajniejsza (tzn. jeśli chodzi o ilość kalorii na jedostkę powierzchni w czasie). Do tego wymaga mniej wody (do kilkuset razy).
Myślę, że w czasach kryzysu żywieniowego związanego ze zmianami klimatu, żywność zwierzęca będzie marginesem (nie licząc może ryb).
mikroos, 7 kwietnia 2009, 19:29
Nie jestem ekspertem w dziedzinie flory mórz, ale z pewnością udałoby się znaleźć odpowiednie rodzaje "upraw" dla lokalnych warunków.
Mariusz Błoński, 8 kwietnia 2009, 16:02
Dobry pomysł. Jednak pod takim warunkiem, że "uprawy" wodorostów będą w stanie skompensować straty na innych uprawach, że posiadamy technikę pozwalającą na prowadzenie takich upraw, przetwarzanie i przechowywanie wodorostów, że ocieplenie nie spowoduje, iż pożyteczne wodorosty znikną, a pojawi się jakieś niewiadomoco szkodliwe dla człowieka.