Koniec wojny UE z Microsoftem
Microsoft i Komisja Europejska zakończyły trwającą dekadę spór, podczas którego UE oskarżała firmę z Redmond o wykorzystywanie monopolistycznej pozycji. Dotyczył on przede wszystkim rynku przeglądarek i kompatybilności produktów konkurencji z programami Microsoftu. Tym razem rozwiązania zaproponowane przez Microsoft najwyraźniej zadowalają KE.
Komisarz Neelie Kroes, odpowiedzialna za konkurencyjność na rynku UE, stwierdziła: Myślę, że zawieramy uczciwą umowę. Nie może być tutaj żadnych niejasności, gdyż jest ona wynikiem długich rozmów pomiędzy mną a Steve'em Ballmerem.
W ramach ugody Microsoft zgodził się na wprowadzenie zmian w oknie wyboru przeglądarki, które ujrzymy instalując Windows. Będzie w nim prezentowanych maksymalnie 12 przeglądarek, które będą widoczne w taki sam sposób i wszystkie będą instalowane równie łatwo.
Ponadto Microsoft powtórzył zapewnienia, że udostępni konkurencji wszelkich informacji, potrzebnych do zapewnienia pełnej kompatybilności ich produktów z systemem Windows.
W najbliższy piątek Komisja Europejska roześle treść umowy pomiędzy nią a Microsoftem do wszystkich zainteresowanych stron. Odbiorcy będą mieli miesiąc na wyrażenie swojego stanowiska. Komisarz Kroes nie oczekuje, że wszyscy będą z niej zadowoleni. Zaznaczyła, że będzie brała pod uwagę głosy krytyki, ale umowa całkowicie ją satysfakcjonuje. "W końcu mamy to, czego oczekiwaliśmy" - stwierdziła.
Brad Smith, główny prawnik Microsoftu, wyjaśnia szczegóły umowy. Daje ona pewność, że producenci komputerów ciągle będą mogli zainstalować w Windows dowolną przeglądarkę i uczynić ją domyślną. Na jej podstawie producenci komputerów i ich użytkownicy będą mogli włączyć i wyłączyć Internet Explorera. W końcu, przez najbliższe pięć lat użytkownicy w Europie, którzy korzystają z Internet Explorera, będą mieli dostęp do ekranu wyboru, z którego będzie można wybrać i zainstalować dowolną przeglądarkę. Ekran wyboru będzie prezentowany automatycznie.
Na ekranie wyboru nie ujrzymy na pierwszym miejscu Internet Explorera. Przeglądarki mają być prezentowane alfabetycznie po nazwach producentów. Najpierw zostanie umieszczonych pięć najbardziej popularnych [w obecnej sytuacji rynkowej kolejność powinna być następująca: Safari, Chrome, Internet Explorer, Firefox, Opera - red.], a następnie będzie 7 kolejnych, również alfabetycznie. Po zainstalowaniu wybrana przeglądarka ma być prezentowana w systemie tak samo, jak Internet Explorer.
Drugie postanowienie umowy zawiera publiczne zobowiązanie, które dotyczy kompatybilności z produktami Microsoftu - sposobu, w jaki nasze produkty współpracują z produktami konkurencji. Dotyczy to ważnych produktów Microsoftu - Windows, Windows Server, Office, Exchange i SharePoint - i jest największą w historii prawną umową promującą kompatybilność. Zaproponowane przez Microsoftu rozwiązania gwarantują, że wszyscy developerzy, w tym społeczność open source, będą mieli dostęp to dokumentacji technicznej pomocnej przy tworzeniu produktów, które dobrze współpracują z produktami Microsoftu. Microsoft będzie też zobowiązany do wspierania pewnych standardów w swoich produktach oraz tworzenia dokumentacji opisującej, w jaki sposób są one wspierane - czytamy w oświadczeniu Smitha.
Komentarze (8)
radsun, 7 października 2009, 17:44
[w obecnej sytuacji rynkowej kolejność powinna być następująca: Safari, Chrome, Internet Explorer, Firefox, Opera - red.] jakaś dziwna ta kolejność Chyba że Apple Safari.
Mój pierwszy post, Witam.
Już dawno chciałem coś napisać w komentarzach ale nie mogłem założyć konta...
Mariusz Błoński, 7 października 2009, 17:59
Dlaczego dziwna? Przecież jest napisane, że o kolejności decyduje nazwa producenta. Czyli Apple, Google, Microsoft, Mozilla, Opera.
Witam
radsun, 7 października 2009, 18:22
Rzeczywiście, mój błąd :-[ Według mojej kolejności też to wychodziło.
Ucieło link jakby co.
marc, 8 października 2009, 01:29
A niech tam sobie MS bedzie monopolista. Niespecjalnie mnie to dotyczy, bo od lat nie uzywam [ani tez ludzie w moim bezposrednim otoczeniu] systemow i produktow firmy Microsoft.
Sytuacja czasem przypomina mi wszelka "masowke", jak np pop - popularne, znane i lubiane; ale fakt bycia popularnym nie oznacza nic ponad bycie popularnym
Osoby praktyczne, koneserzy; czy wielbiciele niezawodnosci i prostoty zdecyduja sie na inny produkt - czy to bedzie jablko, pingwin, diabel; czy jakis korporacyjny trybik od IBM'a, HP, etc.
Jedyny problem, z ktorym sie spotykam, walcze i walczyc bede; to wszelkie proby ograniczania wolnosci wyboru - w tym przypadku w szczegolnosci Open Source. Dopoki mam wybor, dopoty nie zamierzam podnosic o nic rabanu, czy psioczyc na jakakolwiek firme.
Do faktu istnienia monopolu przyczyniaja sie posredni [a moze juz bezposrednio?] sami konsumenci.
Istotna jest swiadomosc, a nie same tylko "odgorne regulacje" prawne wewnatrz UE.
pogo, 8 października 2009, 09:03
a ja i tak wybiorę ie a potem zainstaluję inne przeglądarki... bo inaczej nie będę umiał zainstalować ie (albo nie będzie mi się chciało szukać jak to robić żeby nie zmienić domyślnej przeglądarki)... a jako webdeveloper (między innymi niestety) potrzebuję też podglądu w tym czymś przeglądarko-podobnym
marc, 8 października 2009, 10:04
No to jako webdeveloper ty sam zmien cos i powiedz rowniez swoim kolegom "webdeveloperom", ze trzymanie sie standardow to nie trzymanie sie IE, lecz - np - Opery. Testujcie strony w Operze; a nie poglebiajcie problemu przez pisanie i tak juz tandetnych bubli z uzyciem flasha i innego naćkanego badziewia, ktore jest niekompatybilne z samym soba, a przejrzyste przy tym jak woda po kąpieli żula.
wilk, 10 października 2009, 13:20
No właśnie, a brak IE stwarza także problem niemożności skorzystania z serwisu Windows Update (nie wiem jak tutaj sobie radzi Firefox z dodatkami wspierającymi ActiveX czy z IEView), choć co prawda można korzystać tylko z systemu aktualizacji wbudowanego w system. Problemy sprawia także serwis SkyDrive.
ciembor, 12 października 2009, 02:18
Coś kolegę poniosło. Webdeveloper którego strona nie działa pod IE to biedny webdeveloper. Oczywiście, należy walczyć z problemem i uświadamiać ludzi, ale póki klient ma zawsze rację, puty trzeba go słuchać.