SSD z 'prawem do bycia zapomnianym'
Japońscy eksperci opracowali technologię nazwaną przez siebie PP-SSS (privacy-protection solid-state storage). To system, który automatycznie, po wyznaczonym czasie, usuwa określone dane z dysku. System autorstwa S. Tanakamaru, H. Yamazawy i K. Takeuchiego z Uniwersytetu Chuo w praktyce wdraża zasadę o „prawie do bycia zapomnianym”. Gdy np. upłynie czas, w którym w serwisie społecznościowym chcemy przechowywać jakieś dane, zostaną one automatycznie usunięte.
System korzysta z faktu, że w dyskach SSD można precyzyjnie przewidzieć prawdopodobieństwo pojawienia się błędów. Po dłuższym czasie lub określonej liczbie cykli zapisu/odczytu, elektrony zaczynają wyciekać z bramek i możliwe jest przewidzenie liczby wyciekających elektronów. Dzięki temu można celowo spowodować, by w określonym miejscu pojawiły się błędy prowadzące do zniszczenia znajdujących się tam danych. Wystarczy odpowiednio manipulować mechanizmami korekcji błędów.
Japończycy eksperymentalnie potwierdzili, że ich metoda działa i prowadzi do nieodwracalnego uszkodzenia danych. Sam nośnik pozostaje sprawny i może być użyty ponownie.
Komentarze (11)
Afordancja, 22 czerwca 2015, 14:23
hm...ale kto ma być klientem docelowym tego rozwiązania?
No chyba nie ja? Ktoś pokroju google,FB? Gdyby byli chętni to po prostu by taką funkcjonalność włączyli, a nie szli w drugą stronę, że jak nawet usuniesz to i tak "cię" mają.
Jajcenty, 22 czerwca 2015, 14:52
No jednak bardziej Ty. Instalujesz w laptopie, ustawiasz retension period na 5 lat i spokojnie wyrzucasz laptopa do kontenera na elektrośmieci. Mam po szufladach kilka dysków i jednego laptopa, których nie wyrzucam, a czasu na rozebranie i zniszczenie też jakoś nie znajduję. I oczywiście masz rację, Google czy Facebook nie potrzebują tego kasować dane.
Afordancja, 22 czerwca 2015, 14:58
@Jajcenty
No właśnie miał bym problem z takim dyskiem. (oprócz do mojego prywatnego katalogu temp z którego mi zawsze żal usuwać, a powinienem ).
Bo podczas użytkowania dysku, wolał bym nie włączać tej funkcji bo nie wiem ile czasu bym go jeszcze używał. A przy wyrzuceniu przydał by mi się "guzik" (jeżeli już) usuń teraz bezpowrotnie. No ale to zawsze coś.
(A tak na prawdę, nie mam takich danych niezaszyfrowanych, o które bym się bał, że ktoś je "nie zapomni" )
wilk, 22 czerwca 2015, 20:08
Zupełnie bez sensu, bo uszkodzone dane, to dalej dane. Pojedyncze uszkodzenia korekcja danych dalej jest w stanie odzyskać, a co więcej pliki rzadko lub wcale nie modyfikowane (jednokrotnego zapisu) nie będą mogły mieć sensownie ustawionej "starości", bo wymagałoby to ich przepisywania, co dalej postarza dysk (komórki zużywają się przez zapis, nie odczyt). Poza tym firmware zaprzestaje używania wadliwych komórek i przydziela w ich miejsce zapasowe z zarezerwowanej puli (jak w HDD). Jak dla mnie to rozwiązanie nie daje żadnej gwarancji, że zaoferuje nam zniszczenie danych.
Astroboy, 23 czerwca 2015, 10:50
to trochę w sprzeczności z
Z tego co wiem, nowsze generacje SSD są coraz mniej wrażliwe w tej materii (szczególnie jeśli chodzi o ilość cykli zapisu).
Faktem jednak jest, że jeśli zastosuję no write i nie będę czytał pliku, to zostaje jedynie "dłuższy czas". Najwyraźniej technologia musi uwzględniać oba (a nawet trzy ) czynniki jednocześnie, bo inaczej nie ma sensu (liczniki zapisów/ odczytów?!? To trochę musiałoby ingerować w system plików…).
wilk, 23 czerwca 2015, 17:04
W kwestii sprzeczności, to już trzeba do autora artykułu źródłowego. ;-) Odczyt zależy tylko od jakości dielektryka i jego kondycji. Dielektryk degraduje się z każdym zapisem (a raczej cyklem kasowania) - jest "podjadany", a całość zależy też od typu komórek pamięci - MLC (a tym bardziej TLC) zużywają się znacznie szybciej niż SLC. Jeśli masz zamiar posiadać dysk backupowy powiedzmy jednokrotnie zapisany, to zdecydowanie prędzej kupisz nowy komputer i pojemniejszy dysk lub też wejdzie do użytku nowa technologia, a ta zostanie porzucona, niż zaczniesz tracić te dane. (czyt. nawet kilkanaście lat, oczywiście nie za piecem lub słoiku z wodą)
Astroboy, 24 czerwca 2015, 10:47
Dotyczy tylko TLC:
http://www.cdrinfo.com/Sections/News/Details.aspx?NewsId=43881
Przy okazji:
Nie bardzo oryginalny artykuł rozjaśnił mi całą tę technologię, ale lenistwo…
wilk, 25 czerwca 2015, 00:15
Nawet jeśli TLC, to uszkodzenie obejmie 3 bity. Systemy korekcji potrafią sobie poradzić z 55 uszkodzonymi bitami na każde 512 bajtów.
Astroboy, 25 czerwca 2015, 18:36
Tego nie udało mi się doczytać. Mógłbyś rozwinąć myśl? Chodzi oczywiście o PP-SSS.
wilk, 26 czerwca 2015, 03:54
TLC, to (jak z nazwy wynika) Triple Level Cell. Jedna komórka przechowuje trzy bity (osiem poziomów napięć), więc jak się spsuje, to wszystkie trzy bity są do niczego (chociaż teoretycznie byłoby do określenia która warstwa nawaliła...). To kompromis między upakowaniem danych i kosztami, a szybkością i żywotnością.
Astroboy, 26 czerwca 2015, 11:33
Wilku, raczej to ogarniam, ale odwoływałem się do opisywanej w artykule PP-SSS, której jednak nie ogarniam. Twoja wcześniejsza wypowiedź sugerowała, że w owej uszkadzane są tylko 3 bity na 512. O to mi chodziło.