Kolekcja oryginałów
Paul May, chemik z Uniwersytetu Bristolskiego, ma nietypowe hobby, które wiąże się, oczywiście, z jego zawodem. Kolekcjonuje dziwne i, jak sam często przyznaje, głupie nazwy związków chemicznych. Pomagają mu w tym zapaleńcy, podsyłający mailem najprzeróżniejsze propozycje. W ten sposób powstała opublikowana w lipcu zeszłego roku nakładem Imperial College Press książka pt. Molekuły z niedorzecznymi bądź dziwnymi nazwami.
Na witrynie internetowej naukowca można obejrzeć trójwymiarowe modele skatalogowanych substancji. Wiele nazw zachowuje swoją śmieszność tylko w języku angielskim, w przypadku niektórych humorystyczny efekt utrzymuje się jednak także po przetłumaczeniu.
Doskonałym tego przykładem jest żółcień lucyferowa (ang. lucifer yellow, LY) - barwnik spożywczy, stosowany zwłaszcza w pikantnych sosach. Związek ten bywa także używany w badaniach mikroskopowych tkanek roślinnych, ponieważ fluoryzuje pod wpływem promieniowania ultrafioletowego.
Megafon to składnik korzeni rośliny Aniba megaphylla. Jest cytotoksycznym neolignanem o wzorze sumarycznym C22H30O6.
Wskutek błędów w anglojęzycznym zapisie, które pojawiały się nawet w fachowej literaturze chemicznej, kwas orotowy (ang. orotic acid) przekształcił się w kwas erotyczny (erotic acid). Jak widać, wystarczy zamienić tylko jedną początkową literę... Substancję tę nazywa się też witaminą B13.
Wbrew pozorom, psikoza nie ma nic wspólnego z czyimś kawałami ani tym bardziej z psychozą. Jest to cukier (heksoza) wyekstrahowany z antybiotyku o łacińskiej nazwie psicofurania. Niekiedy "mianuje się" go również rybo-heksulozą.
Chętnych zapraszamy do obejrzenia strony Maya, która stale się rozrasta i dostarcza niezapomnianych wrażeń!
Komentarze (9)
inhet, 30 stycznia 2009, 20:56
A w Polsce to mamy na przykład gluten.
mikroos, 30 stycznia 2009, 21:06
I MOPS, czyli jeden z popularnych związków buforujących. Oprócz glutenu mamy też np. glutaminę i glutation, a także całą grupę GLUkozowych Transporterów, czyli GLUT-ów
inhet, 31 stycznia 2009, 01:03
Takoż ligazy itp, ligninę (jeśli ktoś pamięta, co to jest liganie), lizynę oraz kupryt.
mikroos, 31 stycznia 2009, 01:13
Poznaniak? :>
inhet, 31 stycznia 2009, 21:24
Takiego związku nie znam...
mikroos, 31 stycznia 2009, 21:28
To na pewno jakaś substancja izolowana z pyrów albo ze szneki z glancem ;D
A tak na poważnie: chyba tylko w Poznaniu mówi się, że ktoś się liga, więc tak się tylko zapytałem, czy dobrze odgadłem miejsce Twojego pochodzenia lub dłuższego pobytu
inhet, 1 lutego 2009, 09:49
Nie mam nic wspólnego z grodem pod koziołkami. Słowo "ligać" było dawniej pospolite chyba w całej Polsce, a oznaczało wierzganie i odnosiło się do koni lub krów. Czasem też oznaczało ślizganie się. Być może w języku poznańskim "ligać się" znaczy teraz coś innego?
Znam kilka słów poznańskich, jak bimba, bana, pyry albo śrupok, antrejka - domyślam się też, że "glanc" to połysk lub tłuszcz, ale nie wiem, co to "szneki".
mikroos, 1 lutego 2009, 15:22
Szneka z glancem to lukrowana drożdżówka A "liganie się" wydawało mi się charakterystyczne dla Wielkopolski i oznacza, tak jak sam napisałeś, ślizganie się
inhet, 1 lutego 2009, 20:53
Okropnego offtopa zrobiliśmy, :-[ ale wspomnę jeszcze, że natchniony tematem przeprowadziłem studium lingwistyczne i dowiedziałem się, że "lignąć" znaczy też "potknąć się, przewrócić" - także w sensie przenośnym, jako wpadka czy kompromitacja - w tym znaczeniu podobno używają go Ślązacy. faktycznie w literaturze pięknej czasem się takie zastosowanie spotyka.