Dłuższe obowiązywanie praw autorskich
Rada Unii Europejskiej wydłużyła okres obowiązywania praw autorskich do utworów muzycznych z 50 do 70 lat. Ta decyzja oznacza zwycięstwo Cliffa Richarda, który rozpoczął kampanię na rzecz takiej właśnie zmiany prawa. Jej krytycy twierdzą, że zyskają na tym tylko wytwórnie oraz największe gwiazdy muzyki. Większość artystów i tak tego nie odczuje.
Przy obowiązywaniu 50-letniego okresu ochronnego już wkrótce wygasłyby prawa chroniące utwory największych gwiazd muzyki rozrywkowej, takich jak The Beatles, The Rolling Stones czy The Who. To oznaczałoby, że każdy zyskałby prawo do kopiowania i sprzedaży nagrań, a wytwórnie i sami artyści nie otrzymaliby tantiem.
Z decyzji Rady UE jest zadowolony Mick Jagger. Przemysł nagraniowy nie jest taki, jaki był w przeszłości, więc obecnie nie zarabia się tyle co kiedyś. Tantiemy pozwolą zarabiać muzykom i ich rodzinom, które dziedziczą prawa do utworów - stwierdził muzyk.
Z kolei Bjorn Ulvaeus z Abby cieszy się, że artyści zachowają kontrolę nad utworami. Nie chcę, by piosenki Abby zostały wykorzystane w reklamach telewizyjnych, a tysiące mniej znanych muzyków, którzy wzbogacają nasze życia i kulturę mogą otrzymać uczciwą zapłatę za swoją pracę.
Rada Europy, ogłaszając swoją decyzję stwierdziła, że artyści przeważnie zaczynają kariery bardzo młodo, więc 50-letni okres obowiązywania praw autorskich nie chroni ich twórczości przez całe życie. Dlatego też niektórzy artyści pod koniec życia nie mają żadnych dochodów - stwierdzono.
Nowe przepisy przewidują też, że artyści będą otrzymywali od wytwórni więcej pieniędzy, w tym zdecydowano o utworzeniu specjalnego funduszu opłacanego przez wytwórnie. Środki te zostaną przeznaczone dla artystów, którzy wcześniej zrzekli się swoich praw. Przewidziano też, że po 50 latach artyści będą mogli renegocjować z wytwórnią warunki umowy.
Komentarze (5)
tlen, 12 września 2011, 23:15
Chyba muzykom i ich rodzinom?
matips, 12 września 2011, 23:23
Co to za argument? Wybaczcie, ale uzasadnianie tak zmiany w prawie to czysty populizm. Przecież przedstawiciele prawie wszystkich pozostałych zawodów nie mają dochodu jeśli nie pracują. 50-letni okres ochronny to już zbyt długi czas, przez który albo utwór zarobił fortunę i dał "chleb" artyście (a w zasadzie koncernowi), albo został zapomniany 40 lat temu.
Prawo autorskie jest potrzebne by dać twórcom (nie tylko muzyki - ci sobie poradzą koncertami) zarabiać. Jednak gdy czytam takie "wiadomości" cieszę się z istnienia gigantycznej sieci dzielenia się wszelką, nawet zabronioną, informacją.
Hidden, 12 września 2011, 23:42
Cienka linia oddziela uczciwie i nieuczciwie zarobione pieniądze. W przypadku rozrywki, linia ta praktycznie nie istnieje. Jednych natura obdarzyła talentem, innych nie, a jeszcze innych obdarzyła po prostu sprytem.
Jedni twórcy mieli taki talent, że dorobili się dla siebie i swojej rodziny fortuny, która wciąż rośnie.
Innyi twórcy, którzy chcieli dobrze, ale nie byli w stanie, nie dorobili się fortuny, a dziś utrzymują się między innymi dzięki tym przepisom.
Wytwórnie i cała sieć dystrybucyjna dorobiły się na wykorzystywaniu okazji, drenując z ludzi tyle pieniędzy ile tylko Ci byli w stanie wydać, by posłuchać swojej ulubionej muzyki.
Tak to mniej więcej wygląda. Teraz ci trzeci wykorzystują sytuację tych drugich, by zapewniać sobie przetrwanie, kosztem klientów. Robią to z konieczności, bo nie potrafią znaleźć innego miejsca dla siebie w tym świecie wolnego internetu, gdzie w praktyce są prawie zbędni.
A ci pierwsi zwykle mają to gdzieś, bo są tak bogaci że im wszystko jedno. Choć i tu znajdują się wyjątki czystej chciwości, coraz częstsze zresztą. Na szczęście inni produktywnie wykorzystują ten kapitał, a tak czy owak dobry artysta będzie bogaty i tego nie zmieni nic.
A same koncerny mogą robić co chcą, i tak tylko oddalają nieuniknione. I może i dobrze, bo przynajmniej do tego czasu znajdą sobie inne miejsce, by kra... znaczy zarabiać pieniądze.
A co do samego tematu artykułu, to powiem tyle: nie wiem. Chciałbym tylko, by po tylu latach legalne było przynajmniej niezarobkowe ich pozyskiwanie na własny użytek czyli po ludzku: ich słuchanie za darmo.
Piotrek, 13 września 2011, 07:15
@Hidden
Naprawdę wierzysz, że w tym skapcaniałym świecie lada chwila coś się zmieni? Poziom głupoty nie ma limitu.
Mariusz Błoński, 14 września 2011, 17:14
Mi się też to nie podoba.
Ale z drugiej strony przemawia do mnie argumentacja o tym, że twórca nie chce, by jego dzieło było wykorzystywane np. w reklamie partii politycznej, której jest przeciw. Czy też arguement o tym, że po wygaśnięciu praw autorskich ktoś będzie zarabiał na utworze, a autor nie będzie nic z tego miał.