Red Hat sojusznikiem... Microsoftu
Red Hat jest kolejną firmą, która wsparła Microsoft w walce z i4i. Producent opensource'owego oprogramowania wystąpił właśnie jako amicus curiae przed Sądem Najwyższym USA.
Wcześniej z podobną inicjatywą wystąpiły Apple, Intel, Yahoo, Google, Verizon, Comcast, Dell, HP, Mastercard i Time Warner. Każda z tych firm ma własne powody, dla których domaga się reformy amerykańskiego prawa patentowego.
Obecnie amerykańskie sądy, sprawdzając ważność przyznanego patentu, korzystają z zasady "jasnego i przekonującego dowodu". Tymczasem Microsoft i inne firmy walczące o zmianę systemu patentowego chciałyby, żeby obowiązywała zasada "przewagi dowodowej".
Zmiana taka byłaby korzystna dla oskarżanych o naruszenie patentów. Obecnie muszą oni dostarczyć sądowi "jasny i przekonujący dowód", iż patent, o którego naruszenie zostali oskarżeni, jest nieważny. Po ewentualnej zmianie wystarczyłoby, żeby przedstawione przez nich dowody były bardziej przekonujące, niż dowody strony skarżącej.
Właśnie na ten problem zwrócił uwagę Red Hat, występując do Sądu Najwyższego.
Komentarze (8)
mikroos, 4 lutego 2011, 12:08
Mariusz Błoński, 4 lutego 2011, 12:29
Po pierwsze, to są procesy cywilne, a nie karne. Domniemanie niewinności występuje w prawie karnym i oznacza, że trzeba komuś winę udowodnić.
Tutaj natomiast chodzi o to - i to chcą niektórzy zmienić - że ten, komu się zarzuca naruszenie patentów musi mieć znacznie mocniejsze argumenty niż skarżący, bo patenty są mocno chronione, więc ich obalenie nie jest proste.
Ja Ci podam jeszcze lepszy przykład i to z naszego podwórka. Zasada domniemania niewinności w PL nie obowiązuje i to w procesach karnych. Zatem można pójść do więzienia, jeśli się nie udowodni swojej niewinności. Tak jest w przypadkach oskarżeń ze strony skarbówki Vide: Kluska.
mikroos, 4 lutego 2011, 12:35
I tu właśnie mają pełną rację, bo aktualne prawo przypomina nieco prawo niektórych stanów w sprawie gwałtu: żeby kogoś skazać, wystarczy na dobrą sprawę oskarżenie, i to oskarżony musi się napocić, żeby obalić nawet najbardziej idiotyczne oskarżenia.
Ależ ja się z tym zgadzam, że w przypadku skarbówki mamy do czynienia z wyjątkową paranoją, chociaż i tu powoli, ale jednak coś się zmienia.
Mariusz Błoński, 4 lutego 2011, 19:49
Chyba źle wyjaśniłem.
Idzie o to, że np. firma X wykorzystuje technologię opisaną w patencie należącym do firmy Y. Skoro tak, to X może bronić się twierdząc, że patent jest nieważny, bo nie powinien zostac przyznany. W ten sposób - o ile sąd się zgodzi z argumentacją - można obalić patent.
Ale skoro X wysuwa takie twierdzenie, to powinno je udowodnić. Problem w tym, że trudno jest przedstawić dowód odpowiedniej jakości. Dlatego chcą, by warunki dowodu zostały zmienione na mniej restrykcyjne.
mikroos, 4 lutego 2011, 20:01
Jasne, ale to znów prowadzi do tego samego wniosku: jeśli okaże się, że na samym początku przyznano patent niezgodnie z regułami, to i tak prowadzi to do idiotycznej sytuacji, w której musisz udowadniać, że jesteś niewinny
Mariusz Błoński, 5 lutego 2011, 23:36
Tylko, że nikt nie wie, że jest on źle przyznany Trzeba to wykazać Chociaż rzeczywiście, wychodzi na to, że trzeba udowadniać niewinność.
Ale... de facto tak masz zawsze Gdy policja podejrzewa Cię, że coś ukradłeś, wzywa na przesłuchanie, a Ty mówisz, że w tym czasie byłeś z kumplem na piwie i przedstawiasz kumpla jako świadka, to de facto też przedstawiasz dowód swej niewinności, a zatem musisz udowodnić niewinność
mikroos, 6 lutego 2011, 02:35
No, nie do końca. Najpierw przed sądem policja musi udowodnić, że zrobiłeś na tej imprezie zadymę. Dopóki tego nie udowodni, mogą Cię pocałować w miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę A tu mamy dokładnie odwrotną sytuację
Tolo, 6 lutego 2011, 18:06
Z tymi patentami to jest tak ze z jednej strony one bronią interesu firm. Bez prawa patentowego nie było by gospodarki USA. Problem jest taki ze żeby tak było ochrona patentów musi być silna. A firmy po prostu dostają po głowie kijem który same w ręce trzymają. Przy rozluźnieniu prawa patentowego sprawa się rypnie bo sami dostaną po kieszeni.
Z tego co kojarzę to działa to tak ze najpierw sąd bada czy taki zarzut jest zasadny jeśli uzna ze tak zaczyna się zabawa najpierw mogą się dogadać a jak się nie dogadają to dopiero sprawa ląduje w sadzie. I jeśli tak jest to znaczy ze spraw jasna nie jest.
Jeśli pozwany nie naruszył patentu kogoś innego to z przedstawieniem jasnego dowodu problemów mieć nie będzie, porblem jest taki ze najczerstwiej maja bo wnioski nie są zupełnie bezpodstawne. Ale to jest właśnie ten porblem ze duże firmy chciały by korzystać z ostrego prawa patentowego i mieć w tym interes jednocześnie nie ponosząc konsekwencji bo trole patentowe to tak naprawdę konsekwencje bo to ostre prawo stwarza im warunki bytowe.