A jednak się ociepla...
Grupa naukowców pracujących w ramach Berkeley Earth Project ogłosiła, że z ich badań wynika, iż temperatura powierzchni globu... rzeczywiście się podnosi. Informacja ta jest o tyle ciekawa, że na czele grupy stał znany fizyk, profesor Richard Muller, który przez niektórych był uważany za krytyka zjawiska globalnego ocieplenia. Sam Muller nie przyznaje się do takich poglądów, mówi, że jest po prostu naukowcem i musi sceptycznie podchodzić do różnych twierdzeń, niezależnie od politycznych nacisków.
Muller poparł w przeszłości Stephena McIntyre'a i Rossa McKitricka, którzy w 2003 roku próbowali zanegować „kij hokejowy", czyli stworzony przez Michaela Manna wykres wzrostu temperatur w ostatnim tysiącleciu.
Muller mówi, że badając globalne temperatury przy powierzchni ziemi, jego zespół wziął pod uwagę zastrzeżenia, które zgłaszają krytycy globalnego ocieplenia.
Gdy zaczynaliśmy badania nie wiedziałem, czy wykażą one większy lub mniejszy wzrost temperatur. Wiedziałem, że niektórzy sceptycy zgłaszali istotne zastrzeżenia. Wykonaliśmy badania i jestem zdumiony, że zgadzają się one z wynikami uzyskanymi przez inne grupy naukowców - mówi Muller. Naukowiec zastrzega, że wyniki badań nie zostały jeszcze przejrzane przez niezależne zespoły, jednak zgłoszono je do publikacji w recenzowanych pismach specjalistycznych.
Dla większości klimatologów uzyskane przez Mullera rezultaty nie są niczym nowym. Wiele grup naukowych badających zjawisko globalnego ocieplenia od dawna uzyskiwało takie wyniki.
Kevin Trenberth z NCAR (Narodowe Centrum Badań Atmosferycznych) mówi, że dobrym aspektem tych badań jest wykorzystanie zaawansowanych metod statystycznych. Złym - zbytnie poleganie na statystyce i niedocenienie zdrowego rozsądku oraz fizyki. Peter Thorne, klimatolog z Cooperative Institute for Climate and Satellites stwierdza, że badania z Berkeley są użyteczne, ale nie są niczym nowym.
Badania grupy Mullera będą miały zatem przede wszystkim wydźwięk propagandowy, gdyż powinny dać do myślenia osobom, zaprzeczającym istnieniu globalnego ocieplenia. Na niektórych blogach tzw. denialistów już czytamy, że Muller jest od 30 lat zwolennikiem teorii globalnego ocieplenia.
Wyników uzyskanych przez Berkeley Earth Project nie należy jednak całkowicie pomijać, jako nie wnoszących niczego nowego. Jak bowiem zauważa autor bloga DoskonaleSzare, grupie udało się znacząco zmniejszyć niepewności szacunku temperatury na lądach dla ostatnich kilkudziesięciu lat. Ponadto zmniejszono też niepewność starszych szacunków, dzięki czemu możliwe było dokładniejsze szacowanie temperatur dla początku XIX wieku.
Komentarze (6)
kocurxtr, 24 października 2011, 23:08
umiejętnie posługując się statystyką można wykazać co się tylko chce...
taka wada... i zaleta... zależy kto, i po co wykazuje.
Hidden, 25 października 2011, 00:16
To się robi iście komiczne.
Mariusz Błoński, 25 października 2011, 00:36
Głównym problemem denialistów (i nie tylko ich, bo to widać w wielu kwestiach) jest nierozróżnianie dwóch rzeczy: pewnych faktów od tego, jak ktoś je wykorzystuje.
To, że jakieś grupy próbują robić interesy na globalnym ociepleniu to nie dowód, że ono nie zachodzi i wszystko jest spiskiem. Dokładnie tak samo fakt, że jakieś grupy (polityczne i biznesowe) robią interesy na wojnie w Afganistanie nie znaczy, że zamachy na WTC zostały przez te grupy zaplanowane.
Wykorzystanie przez kogoś jakieś zdarzenia na swoją korzyść nie oznacza, że ten ktoś przyczynił się do tego zdarzenia.
Piotrek, 25 października 2011, 07:58
To, że klimat się ociepla to wszyscy wiemy i nie trzeba specjalisty. Naturalnym jest fakt z samej definicji, że klimat się zmienia a głupi ludzie bo inaczej tego nazwać nie można próbują wciąż i bez końca przypisać wszystko na siebie i jeszcze mieszają w to CO2 by zarobić.
Ameryki nie odkryli.
Irek, 25 października 2011, 08:04
Jak słusznie zauważasz, „to że jakieś grupy próbują robić interesy na globalnym ociepleniu to nie dowód, że ono nie zachodzi i wszystko jest spiskiem.“
Nie da sie jednak ukryc ze „globalne ocieplenie“ odpowiada celom strategicznym rządu USA.
Postaw się w roli prezydenta USA i magnata naftowego i zastanów się jakich wyników oczekiwałbyś od tych gołodupków klimatologów.
Tak tak, też tak myślałem.
Czyżbyśmy cały czas niesprawiedliwie oceniali naszego przyjaciela Busha a on – samarytanin - wspaniałomyślnie rezygnował z kapuchy dla dobra prawdy i ludzkości. Cóż za wołająca o pomstę do nieba niesprawiedliwość!!!!!
Ale realia jak zwykle są trochę bardziej zagmatwane a my po prostu za mało poinformowani żeby prawidłowo ocenić motywacje uczestników tej gry. A ci co pociągają za sznurki nie maja oczywiście żadnego interesu w tym aby nam to ułatwić.
Cofnijmy się wstecz o 20 lat. USA są u szczytu potęgi zarówno militarnej jak i gospodarczej, komuna upadla i dla wszystkich było jasne ze USA muszą podjąć zdecydowane kroki aby utrwalić tę hegemonię na dłużej. Niestety w dziedzinie kontroli źródeł energetycznych pozycja USA, delikatnie mówiąc, nie wyglądała najlepiej. Brak własnych źródeł energetycznych był pietą achillesową polityki amerykańskiej a przerwanie dostaw ropy do USA najprostszą metoda zrujnowania jej gospodarki.
Wtedy to zapadły strategiczne decyzje wyzwolenia się z tej zależności oraz plan jak do tego doprowadzić. Podstawowym elementem tej strategii była konieczność długofalowego podbicia cen nośników energii. Użyto przeróżnych metod od czarteru supertankowców i stacjonowania ich miesiącami pełnych ropy na pełnym morzu (aby wywołać sztuczny deficyt ropy na rynku) do trochę mniej wyszukanych metod jak wojny czy prowokowanie rozruchów w krajach produkujących ropę naftowa.
W krajach importujących ropę naftowa (głownie europejskich) tego typu metody były by kontraproduktywne. I tutaj stratedzy amerykańscy przypomnieli sobie o zagrożonych wymarciem ekologach. Odpowiednia propaganda poparta przez opłaconych przez CIA naukowców miała przeciwdziałać niezadowoleniu ludności z ciągłych wzrostów cen ropy i inflacji i odwrócić uwagę ludności od zakulisowej gry.
A manipulacja nauki to najmniejszy problem. Głownie ze względu na patriarchalne struktury i to ze jest anonimowo kontrolowana przez garstkę skorumpowanych sklerotyków nadaje się do tych celów wprost idealnie.
W ciągu krótkiego czasu można wyeliminować wszystkich niepożądanych naukowców w danej dziedzinie, szczególnie że ta sama banda decyduje też w jakich ciemnych kanałach znikają miliardy które społeczeństwo loży corocznie na tych szarlatanów.
Te działania okazały się nadzwyczaj skuteczne i ustabilizowały cenę ropy powyżej 50$ za baryłkę. Była to cena przy której koncernom Busha opłacało się inwestować w instalacje eksploatacji gazu łupkowego.
Dla zmylenia opinii publicznej i producentów ropy i gazu USA przystąpiły do budowy licznych terminali do importu gazu płynnego wiedząc ze nigdy nie zawinie tam żaden załadowany tankowiec.
Terminale zbudowano i zaraz zamknięto. Ciekawe tylko ze już od razu były przygotowane do eksportu gazu płynnego.
Musiały tylko poczekać parę lat zanim produkcja gazu łupkowego nie tylko zaspokoiła potrzeby własne, ale USA stały się największa potęgą gazowa na świecie.
W międzyczasie stwierdzono ze ten numer z CO2 jest wprost genialnie skuteczny a przygłupiaci europejczycy dają się robić w balona że aż miło.
Co bardziej zorientowani w szczegółach jak Al Gore postanowili wykorzystać durnotę europejczyków maksymalnie i kazać im płacić za zużycie powietrza.
W swojej pazerności na parę ochłapów ze stołu banków amerykańskich rządy europejskie dały się bez protestu wciągnąć do tej brudnej gry.
Głupio tylko że historia potoczyła się trochę inaczej niż to planowali stratedzy amerykańscy i klan Busha.
USA są wprawdzie energetycznie niezależne ale militarnie podłamane a gospodarczo na wykończeniu.
Niestety kłamstwa na temat CO2 pokutują dalej i dalej grupa która próbuje opodatkować oddychanie ludzi nie daje za wygraną. Przemyślcie to sobie jeszcze raz i nie dajcie się robić w konia, przynajmniej nie przez takich s... ów.
Gość hjerne, 25 października 2011, 08:13
A niech sięm ogrzewa to cieplej będziemy mieć! Na węglu zaoszczędzimy i gorących źródeł nie będzie trzeba szukać! Lepiej by cieplej było, niż zimno! mandarynki w POlsce będziemy sadzić i zbierać! Komu dżemiku z pomarańczy za 20-40 lat?