Czcionka ratująca drzewa
Każdy z nas może przyczynić się do ratowania Ziemi. Tym razem nie chodzi jednak o sortowanie śmieci czy oszczędniejsze gospodarowanie wodą i energią. Pewna firma oferuje nam przyjazne dla środowiska... kroje liter i oprogramowanie. Pomysł stojący za "zielonymi" produktami tego rodzaju jest raczej prosty: chodzi o zmniejszenie ilości zużywanego tonera oraz drukowanie na papierze tylko tych informacji, które mamy zamiar przeczytać.
Wspomniana czcionka i program zostały opracowane przez firmę GreenPrint. Według producenta, ekologiczny krój liter, noszący nazwę EverGreen, wymaga o 20% mniej tonera lub atramentu, niż standardowe kroje, takie jak Tahoma czy Times New Roman. Dodatkową oszczędność zapewnia oprogramowanie dla systemu Windows, które współpracuje z każdą aplikacją umożliwiającą wydruk dokumentu. Narzędzie to pozwala łatwo usunąć z wydruku zbędne elementy (np. zdjęcia czy paski reklamowe ze stron WWW), dzięki czemu plik wysyłany do drukarki zajmie mniej stron. Ciekawa funkcją jest wbudowany w aplikację wskaźnik, pokazujący nie tylko ilość zaoszczędzonego papieru i pieniędzy, ale też o ile zmniejszyliśmy emisję gazów cieplarnianych do atmosfery. Producent zapewnia, że dzięki programowi GreenPrint World wydatki na drukowanie zostaną ograniczone do 90 USD rocznie, co odpowiada ponad 1400 stronom dokumentów. Autorzy aplikacji liczą, że w ten sposób przyczynią się do uratowania 100 milionów drzew i zapobiegną wyprodukowaniu 300 milionów ton gazów cieplarnianych. Oczywiście mają też nadzieję zarobić na sprzedaży swoich produktów, choć dostępna jest także bezpłatna wersja wspomnianego programu.
Komentarze (4)
inhet, 16 marca 2008, 20:35
A nie prościej czytać z ekranu? Ani tonera, ani papieru w ogóle się wtedy nie zużywa.
mikroos, 16 marca 2008, 20:38
No nie wiem, ja np. dużo szybciej zaczynam odczuwać zmęczenie oczu. O problemach z koncentracją nie wspomnę. Poza tym zamiast tonera zużywasz w takim wypadku prąd
inhet, 16 marca 2008, 21:03
Z tym zmęczeniem oczu sprawa jest dość zagadkowa - ludziska po całych dniach mogą w komputerze czy telewizorze oglądać obrazy, nie odczuwając przy tym żadnego dyskomforu, natomiast niewielka porcja liter go sprowadza... Nie spotkałem się jeszcze z żadnymi badaniami ani hipotezami w tej sprawie, chociaż zdaje się to być zjawisko nader częste.
Można by obliczyć, po ilu czytaniach zużycie prądu przekroczy finansowo i ekologicznie koszty drukowania, ale podejrzewam, że wynik byłby dość astronomiczny...
mikroos, 16 marca 2008, 21:33
Może chodzi o potrzebę nieustannej koncentracji na niewielkich detalach? Oglądanie obrazów polega chyba bardziej na obserwacji plam, a nie detali... Przynajmniej dla szarego człowieka, bo moi znajomi graficy też się szybko męczą. Ale mogę sie oczywiście mylić, mam niewielką próbę badaną
Ciężko to liczyć. Tu masz spalanie węgla, tutaj kilka nieprzyjemnych związków w tonerze. Pewnie siedząc i spekulując i tak nie ugryziemy prawdy...