Energia słoneczna coraz bardziej popularna
Ciągły rozwój technologii powoduje, że energetyka słoneczna staje się coraz bardziej atrakcyjną alternatywą wobec innych sposobów produkcji energii. Farmy słoneczne powstają nawet w Kanadzie, amerykańska Solar Energy Intustries Association opublikowała właśnie raport za rok 2010, w którym donosi o niemal 2-krotnym powiększeniu się rynku energetyki słonecznej.
W roku 2010 w USA zainstalowano różnego typu instalacje słoneczne, dostarczające 956 megawatów mocy. W sumie w USA z energii słonecznej pochodzi 2,6 gigawatów. To wciąż mniej niż 1% energii produkowanej na ternie Stanów, jednak rynek szybko się powiększa. W roku 2009 wartość inwestycji w energię pozyskiwaną ze Słońca wyniosła 3,6 miliarda USD. Rok później było to już około 6 miliardów.
Oczywiście, najwięcej inwestycji dokonano tam, gdzie są one najbardziej opłacalne, a zatem w Kalifornii. Sporo zainwestowano na Florydzie, ale w położonym znacznie bardziej na północ New Jersey inwestycje były większe.
Wraz ze wzrostem wydajności instalacji słonecznych, będą z pewnością rosły też nakłady inwestycyjne. Energia ze Słońca stanie się bowiem coraz bardziej konkurencyjna wobec innych źródeł i będzie można myśleć o jej ekonomicznym wykorzystaniu na terenach położonych coraz bardziej na północ.
Analitycy Solar Energy Industries Association nie pokusili się o prognozowanie, czy i w roku 2011 uda się utrzymać szybkie tempo wzrostu inwestycji. Jednak organizacja chce, by do roku 2015 na terenie USA produkowano tyle energii ze Słońca, by wystarczyło to do zasilenia 2 milionów gospodarstw domowych. To oznacza, że moc elektrowni słonecznych musi wzrosnąć czterokrotnie w porównaniu z obecną mocą.
Komentarze (8)
sylkis, 14 marca 2011, 21:02
ciekawe kiedy zaczna masowo robic elektrownie wodorowe. szkodzliwosc pod postacia zanieczyszczen zerowa, a ryzyko wybuchowosci tak naprawde nie gorsze, niz w przypadku elektrowni weglowych itp. no i surowiec chyba najbardziej mozliwie odnawialny.
kiedys widzialem, jak takie cos juz w fazach eksperymentalnych dziala na skalach jednego domku, lub malego osiedla - bo to dopiero testy. wygladalo to mniejwiecej tak, ze energia sloneczna i/lub wiatrowa (w niewielkich ilosciach) byla wykorzystywana do produkcji wodoru, w ktory byl magazynowany jako paliwo (co by niezaleznie od pogody elektrownia mogla stale dzialac - produkcja go byla na tyle latwa i ekonomiczna, ze wychodzily wrecz nadwyzki, nigdy niedobory - przynajmniej w testowanych skalach uzycia), a paliwo wiadomo, jak to paliwo - bylo wykorzystywane do produkcji wlasciwej energii elektrycznej idacych do domow.
ciekawostka, ze te same elektrownie byly polaczone ze stacja paliw do tankowania samochodow napedzanych wodorem samochodow, nad ktorymi prace byly scisle powiazane z tymi elktrownianymi pracami.
ponoc to najekologiczniejsza, najekonomiczniejsza (wdrazanie bedzie bardzo kosztowne, ale rownie szybko sie zwroci i w eksploatacji bedzie groszowe) i wbrew obiegowym opinion jedna z najbezpieczniejszych wizjii przyszlosic energetyki.
chetnie bym zobaczyl przyszlosc, w ktorej energetyka sie o to zrodlo opiera (oczywiscie w rejonach typu polska, gdzie np hydroenergetyka z przyczyny uksztaltowania terenu nie jest realna alternatywa itp), oraz w ktorych w miastach zamiast autobusow i tramwajow sa porzadnie zorganizowane systemy kolejek i metra (ODDZIELONE od drog dla pieszych, samochodow i innych pojazdow, a nie tak jak teraz wszystko w jednym) zasilanych albo pradem takowego pochodzenia, albo w ogole bezposrednio wodorem (produkowanym w takich elektrownio-stacjach paliw)...
Jajcenty, 14 marca 2011, 21:46
Przechowywanie wodoru jest dość trudne. Wodór jest niebezpieczny. Spalanie zawsze jest brudne - będą powstawać tlenki azotu. Spalanie w ogniwach paliwowych to znowu utylizacja masy odpadów ze zużytych ogniw. Osobiście postuluję wyhodowanie zimnolubnego owłosionego człowieka napędzanego pokrzywą i bambusem. Modyfikacje genetyczne w celu ograniczenia zachowań konsumpcyjnych mile widziane. Nasza planeta nie jest w stanie utrzymać tylu ludzi i takie tam półśrodki jak alternatywne źródła energii tylko opóźniają nieuniknioną śmierć konsumpcjonizmu w stosie śmieci. Tak, niedawno oglądałem Zeitgeist II
sylkis, 15 marca 2011, 00:28
no to wszystkie kraje swiata - zrzuta na terramorfowanie marsa i za pareset lat bedziemy miec mini-ziemie do skolonizowania
Fafi, 15 marca 2011, 21:55
hmmm a to znasz?
warto przemyśleć
waldi888231200, 16 marca 2011, 01:17
Tlenki powstają przy 4500st a wodór się pali 2200st. (azot do tego procesu potrzebny nie jest) .
Jajcenty, 16 marca 2011, 08:00
NOx powstają już przy 1600oC Azot można wyeliminować ale będzie to drogie. Nie ma czystych procesów chemicznych.
Tlenki azotu stanowią problem, mimo że ich stężenie w spalinach jest rzędu ppm.
maciejo, 16 marca 2011, 14:30
o kant du**y można rozbić te wszystkie prognozy, wzrosty i loty na Marsa gdy nie będziemy mieli nowego źródła zasilania (choćby takiego jak ten reaktor zimnej-fuzji Rossiego), cała Ziemia się albo wytłucze wojnami o ostatnią kroplę ropy, albo te wykresy będą pokazywały spadek liczby ludności i coraz większe światowe kryzysy gospodarcze.
Przy tym wzroście człowiekowi nie wystarczyłoby energii choćby całą Sacharę pokrył takimi bateriami. Zamiast terra formować Marsa zaczekam na zimną fuzję, albo na energię z antymaterii ;-) . Może zamiast lecieć na marsa będziemy wydobywać tam nikiel żeby nie brudzić planety hałdami ;-)
tauri, 25 marca 2011, 03:13
Dla mnie przyszłość to wykorzystanie energii termojądrowej i jest do tego bardzo blisko, choć obawiam się lobby sprzedającego ropę i gaz. Niemniej jednak ostanie, wielomiliardowe inwestycje w technologie termojądrowe, wskazują że będzie z tego energia, która przy tym będzie w miarę czysta i bardzo bezpieczna. Tak olbrzymie energie pozwolą w przyszłości pomyśleć o wykorzystaniu najbardziej energetycznego procesu, jaki znamy, czyli anihilacji materii i antymaterii, ale do tego jeszcze daleka droga. Na mój gust także prowadzone prace w LHC mają służyć poznaniu mechanizmów pozyskiwania energii z antymaterii, bo same naukowe badania nie usprawiedliwiałyby tak wysokich nakładów na tę inwestycję. Poznanie początków wszechświata i zbadanie kilku hipotetycznych cząstek nie są moim zdaniem powodem do wydawania wielu dziesiątek miliardów euro, prędzej chodzi o coś, co da w przyszłości wymierne korzyści, czyli po prostu kasę.