Ocieplenie o 2 stopnie, klimat jak w plejstocenie?
Badania historii klimatu na Ziemi, przeprowadzone przez Jamesa E. Hansena, dyrektora należącego do NASA Goddard Institute for Space Studies wskazują, że klimat naszej planety może zmieniać się bardziej dramatycznie, niż dotychczas sądzono.
Od 1880 roku temperatura na Ziemi wzrosła o 0,8 stopnia Celsjusza i obecnie zwiększa się mniej więcej o 0,1 stopnia co dekadę. Politycy deklarują, że ich celem jest niedopuszczenie, by do końca wieku temperatura na Ziemi wzrosła bardziej niż o 2 stopnie w porównaniu z epoką przedindustrialną. Jednak zdaniem Hansena, te 2 stopnie i tak mogą spowodować katastrofalne zmiany.
Podczas swoich badań Hansen i Makiko Sato, również z Goddard Institute, porównali klimat Holocenu, epoki w której obecnie żyjemy, z poprzednim interglacjałem. Badali rdzenie pochodzące z pokryw lodowych oraz z osadów oceanicznych i odkryli, że podczas interglacjału emskiego, który rozpocząl się około 130 000 lat temu i trwał około 15 000 lat, średnie temperatury na Ziemi były o mniej niż 1 stopień Celsjusza wyższe niż obecnie. Hansen zauważa, że podczas interglacjału emskiego poziom oceanów był o 4-6 metrów wyższy. Współcześnie założony maksymalny wzrost temperatury, do którego można dopuścić, będzie wyższy niż średnia z interglacjału emskiego. A to oznacza, że poziom oceanów może podnieść się bardziej niż wówczas. Ograniczenie powodowanego przez człowieka ocieplenia do 2 stopni nie jest wystarczające. To przepis na katastrofę - twierdzi Hansen.
Uczony skupił się przede wszystkim na wpływie ocieplenia na Grenlandię i Antarktydę. Jego zdaniem podniesienie się temperatury o 2 stopnie spowoduje, że klimat na Ziemi będzie bardziej przypominał klimat z plejstocenu, gdy poziom oceanów był nawet o 25 metrów wyższy niż obecnie.
Poziom oceanów będzie zależał od tempa utraty pokryw lodowych na Grenlandii i Antarktydzie. To jednak bardzo trudno jest oszacować. Wiadomo, że może być ono nieliniowe i przyspieszać. Jednak odpowiednie obserwacje prowadzone są zbyt krótko, by wysnuć jednoznaczne wnioski. Ponadto w przeszłości zjawiska takie zachodziły bardzo powoli, teraz znacznie przyspieszyły, co tylko utrudnia ich ocenę.
Z badań Hansena wynika jednak, że nawet dość umiarkowany wzrost temperatury może prowadzić do znacznie bardziej gwałtownych zmian niż dotąd przypuszczano. Obecnie uzyskane wyniki są zgodne z wcześniejszymi badaniami, podczas których Hansen stwierdził, że do długoterminowego ustabilizowania klimatu konieczne jest zmniejszenie poziomu dwutlenku węgla w atmosferze z obecnych 390 do 350 części na milion.
Ludzkość przyspieszyła naturalne powolne zmiany - stwierdził Hansen.
Komentarze (2)
Gość Matsukawa, 10 grudnia 2011, 10:56
O ile pamiętam, plejstocen jest znany z olbrzymich lądolodów, okresowo topniejących, jednak nigdy nie znikających zupełnie. Było zimno. Ogólnie rzecz biorąc - nawet bardzo zimno. Większość wody była uwięziona w lodzie, a poziom mórz zdecydowanie niższy niż obecnie.
inhet, 12 grudnia 2011, 00:01
Sam już nie wiem, czy taniej będzie tłamsić emisję gazów cieplarnianych (bez pewności, że to o to właśnie chodzi), czy przeprowadzić część ludzkości 60 metrów wyżej?