Mają ratować, lecz mogą poważnie szkodzić
Nawet prawidłowe założenie kołnierza ortopedycznego na szyję ofiary ciężkiego wypadku może przynieść więcej szkody niż pożytku - uważają naukowcy z Baylor College of Medicine (BCM). Ich kontrowersyjny raport został opublikowany na łamach czasopisma Journal of Trauma.
Jest rzeczą znaną, że u osoby z poważnym urazem można z ogromną łatwością wywołać wtórne uszkodzenia, tłumaczy dr John Hipp, autor-senior publikacji. Odkryliśmy, że w przypadku naprawdę poważnego urazu kołnierz ortopedyczny nie tylko nie chroni kręgosłupa, lecz może tak naprawdę znacznie pogorszyć sytuację.
Do swoich wniosków badacze z BCM doszli na podstawie eksperymentu na zwłokach 9 osób. W każdym z ciał rozcięto więzadła łączące kręgi szyjne, co miało symulować efekt poważnego wypadku z urazem górnego odcinka kręgosłupa. Następnie na uszkodzony fragment ciała założono kołnierz ortopedyczny. Całą procedurę przeprowadzono, oczywiście, zgodnie z obowiązującymi zaleceniami dla lekarzy i ratowników.
Zarówno przed zasymulowaną akcją ratunkową, jak i po niej naukowcy wykonali na badanych zwłokach kilka rodzajów badań obrazowych. Jak się okazało, przeprowadzona procedura wywołała rozsunięcie dwóch najwyższych kręgów kręgosłupa szyjnego aż o 3,3-11,3 mm. W sytuacji ratowania żywego człowieka tak znaczna dyslokacja mogłaby wywołać poważne konsekwencje, włącznie z paraliżem czterokończynowym a nawet zgonem.
Odkryliśmy, że kołnierz ortopedyczny odsuwa głowę od torsu, co może powodować powstanie rozdzielenia [rdzenia kręgowego - przyp. red.] i wtórnych obrażeń, podsumowuje zebrane informacje główny autor studium, dr Peleg Ben-Galim. W związku z odkrytym zjawiskiem jego zespół zwraca uwagę na konieczność opracowania nowych metod stabilizacji szyi, które zapobiegną urazom rdzenia kręgowego.
Komentarze (12)
odalisques, 24 stycznia 2010, 02:24
Bardzo interesujące odkrycie, ciekawe skąd w ogóle wziął się pomysł tak radykalnego eksperymentu. A jeśli chodzi o kołnierze to zapewne wystarczy wprowadzić odpowiednie wyprofilowanie w przekroju, może połączone z pół-otwarciem całości.
pixel, 24 stycznia 2010, 10:08
wlasnie od dluzszego czasu zastanawialem sie nad tym
dlaczego nie stosuje sie nierozpreznej szybkostygnacej piany
w wielu przypadkach delikwent ma zakladany kolnierz juz poza autem bo inaczej sie nie da
najpierw sie go wyciaga przytrzymujac glowe
mozna by bylo najpierw unieruchomic glowe i szyje czyms podobnym do piany poliuretanowej
w zasadzie poza tym ze wrednie sie klei to mogla by to byc nawet taka piana - zart oczywiscie
ale zasada jest taka sama
mikroos, 24 stycznia 2010, 11:58
Podejrzewam, że z tego, że poważne urazy w wyniku założenia kołnierza to nie mit. rzeczywiście tak się nieraz dzieje. Badacze pewnie chcieli sprawdzić, czy jest to wina np. stresu podczas pracy ratownika, czy też samej metody, która jest zwyczajnie wadliwa.
Pewnie tak, albo zostaje opcja jakiegoś kołnierza z "pętlą" przechodzącą przez czubek głowy i mocowaną do ramion.
Krzysztof-n, 24 stycznia 2010, 16:58
@mikroos
Zamocuj coś takiego osobie uwięzionej we wraku samochodu, pixel ma rację, coś na zasadzie bardzo szybko schnącej piany "wylewanej" do kołnierza uniwersalnego.
Kołnierze uniwersalne mogły by być np. w trzech rozmiarach: dziecko dorosły i gruby
a piana wypełni resztę.
mikroos, 24 stycznia 2010, 17:16
Ale ja nigdzie nie napisałem, że ratownicy źle niosą pomoc. Napisałem jedynie, że badacze chcieli sprawdzić, czy tak się nie dzieje (skoro zdarzają się ofiary, to nie tylko można, ale wręcz należy sprawdzić, dlaczego).
Natomiast pomysł z zastosowaniem pianki nie brzmi źle, ale widzę kilka problemów:
1. czas schnięcia (na pewno do rozwiązania, choć przy tak dużej objętości może to być trudne)
2. zmiana objętości podczas schnięcia (pewnie też da się rozwiązać)
3. zdjęcie pianki w szpitalu, kiedy będzie trzeba podjąć dalsze czynności.
Pomysł na pewno wart rozwiązania, ale może być trudny w realizacji. Natomiast kołnierze już od dawna są dostępne w kilku rozmiarach albo w jednym, regulowanym.
Pozdrawiam
lucky_one, 24 stycznia 2010, 17:28
Pomimo wielu zalet pianki należy też rozważyć taką rzecz - jak zrobić żeby nie dostawała się do ewentualnych ran na karku i szyi ofiary?
mikroos, 24 stycznia 2010, 17:30
Słuszna uwaga! Chociaż dobrze opracowana pianka mogłaby jednocześnie służyć jako opatrunek
Douger, 24 stycznia 2010, 18:03
Najpierw pryskało by się powierzchnię skóry jakimś sprejem, następnie zakładało uniwersalny kołnierz i wypełniało pianką. Pianka byłaby zarazem opatrunkiem (niedawno był tu artykuł o takim wynalazku), a sprej zapobiegałby ewentualnemu przyklejanie się pianki i zarazem dezynfekowałby skórę.
pixel, 24 stycznia 2010, 21:57
wg mnie wszystkie problemy zwiazane z pianka sa do zalatwienia
- czas schniecia - bez problemu moze to byc natychmiast - to tylko kwestia proporcji skladnikow
- zmiana objetosci - to samo co powyzej
- dostawanie sie ran - tak - to moze byc problem no ale zwykly kolnierz tez sprawia tu problem - tez moze wypadac w miejscu rany. mysle ze z pianka moze byc latwiej bo mozna ja tak wypsikac ze ominie rane zostawiajac dziure "do obslugi rany"
poza tym mysle ze mozna by bylo ta piana wiazac nie tylko kark
mozna by tak samo unieruchamiac wszelkie zlamania i inne urazy
anty, 25 stycznia 2010, 13:48
problem pianki i ran mozna by bylo rowiazac umieszczajac pianke w foli lub uzywajac istniejacych juz plastrow w piance a nastepnie pianka usztywniajaca.
pixel, 25 stycznia 2010, 14:23
ja zalozylem ze delikwent nie nalezy ruszac wogole
wiec nie ma mowy o zadnej folli podkladanej pod pianke
trzeba ja psikac na to co sie zastanie baz grzebania
thibris, 28 stycznia 2010, 18:46
Ja w piance widzę jeden poważny minus - pewnie do obejścia, ale ciężej.
Pianka powinna być sztywna - żeby unieruchomiła szyję/głowę, tylko co jeśli na takim pacjencie będzie trzeba szybko przeprowadzić intubację ? Przez piankę raczej ciężko, ściągać ją też łatwo nie będzie...
Pewnie dałoby się znaleźć materiał który po zaschnięciu tworzy coś na kształt gipsu, wtedy wystarczy tylko mocniej puknąć i dostęp do odcinka szyjnego stoi otworem.