Giganci przeciwko odcinaniu piratów od sieci
Część z największych światowych koncernów wystąpiła przeciwko planom brytyjskiego rządu, który chce zmusić dostawców internetu do odcinania piratów od sieci. List w tej sprawie, opublikowany na łamach Financial Times, podpisali przedstawiciele Orange'a, Facebooka, Virgin Media, eBay, Google czy British Telecom. Autorzy listu zaznaczają, że tego typu rozwiązanie będzie miało daleko idące niezamierzone konsekwencje, które przewyższą wszelkie korzyści.
Twierdzą oni, że blokowanie dostępu, jak przewidziano to w proponowanych rozwiązaniach prawnych, zakłóci pracę sieci w Wielkiej Brytanii i innych krajach oraz będzie stanowiło zagrożenie dla wolności słowa i otwartego internetu, a jednocześnie nie zmniejszy skali piractwa w takim stopniu, ja się to planuje. Przyjmowanie tak kontrowersyjnych rozwiązań bez jakichkolwiek konsultacji z konsumentami i przemysłem to bardzo zła praktyka parlamentarna.
Komentarze (5)
VsMaX, 10 marca 2010, 15:39
A jednak sa jacys madrzy ludzie jeszcze na tym swiecie... I bardzo dobrze. Piractwo jest jednym z przykladow gdzie nie koncerny nie zawsze chca trzymac sie zasad marketingu - klient nasz pan, i zamiast sie dostosowac walcza. Niestety walcza z wiatrakami. To samo widac na przykladzie reklam telewizyjnych. Badania wykazuja ze 80% ludzi przelacza program gdy widza reklamy a oni nadal wkladaja w to kupe kasy i powoduja wiecej zdenerwowania wsrod konsumentow niz zadowolenia...
Tolo, 10 marca 2010, 16:08
Oni nie troszczą się o pirata tylko o siebie.
Wyobraźmy sobie ze każdemu za piracki wybryk odcinają Neostradę, Netie czy co tam ma. Przychodzi moment opłaty rachunku za internet i pytanie za co płacić skoro odcięli? Skoro operator zobowiązał się ze będzie dostarczał a ktoś się zobowiązał za to płacić to w momencie gdy operator musiał odciąć przestał dostarczać. Jak by spadła liczba internautów o powiedzmy 10 % to o tyle spadną przychody google albo o więcej bo pewnie w grupie odciętych będą ci aktywniejsi internauci.
uOSIu, 10 marca 2010, 16:19
z tymi reklamami to nie tak prosto. są dwa główne wskaźniki na które reklamodawca zwróci uwagę - wzrost sprzedaży produktu i rozpoznawalność/prestiż marki. jeśli nawet tylko 20% ludzi ogląda reklamę ale przekłada się to na wzrost sprzedaży, to im się opłaca. oni tam potrafią liczyć
z piractwem jest inaczej - jest to forma kradzieży, więc państwo niby powinno zadziałać. tylko że producentowi np. oprogramowania często opłaca się, żeby jego program był kradziony i powstaje paradoks - kradzież to przestępstwo, ale przymykamy na to oko, bo z różnych przyczyn nam się to opłaca.
uOSIu, 10 marca 2010, 16:21
prawda
Mariusz Błoński, 10 marca 2010, 17:00
Dokładnie. Przecież to wszystko są firmy, które albo dostarczają łącza (BT, Virgin), albo żyją z usług internetowych (Google, eBay, Facebook).
@VsMax: wyznawanie zasady "klient nasz pan" nie oznacza zgody na kradzież swojego towaru. Podobnie, jak przyznawanie, że każdy zdrowy na umyśle dorosły człowiek może, po zrobieniu prawa jazdy, kierować samochodem nie oznacza zgody na bycie rozjechanym przez kierującego.