Jak szacujemy, o czym myślą inni?
Adrianna Jenkins i zespół z Uniwersytetu Harvarda zajęli się zagadnieniem dokonywania oceny, o czym myśli (a właściwie może myśleć) dany człowiek. Okazuje się, że używamy do tego różnych części mózgu, w zależności od tego, czy uznamy, że ktoś jest do nas podobny, czy też nie. Nie ma tu znaczenia, czy chodzi o stosunek do posypywania w zimie ulic solą, czy o poważniejsze kwestie, np. światopoglądowo-religijne (Proceedings of the National Academy of Sciences).
Gdy uznajemy, że dana osoba jest do nas podobna, posługujemy się obszarem wykorzystywanym do myślenia o samych sobie, czyli brzuszno-przyśrodkową korą przedczołową (ang. ventral medial prefrontal cortex, vMPFC). Jak wyjaśniają badacze, rejon ten uaktywnia się po zadaniu osobistego pytania, np. dotyczącego lubienia lub nielubienia czegoś.
Aby stwierdzić, co dzieje się w mózgu człowieka rozważającego postawy i preferencje "innego", naukowcy zbadali studentów z Bostonu i okolic. Pokazywali im zdjęcia i opisy osób podobnych i niepodobnych do nich: młodych demokratów z północnego wschodu albo republikanów ze środkowego wschodu. Następnie psycholodzy zadali ochotnikom serię osobistych pytań (np. Czy lubisz grzyby na pizzy?) i poprosili o podywagowanie na temat odpowiedzi fikcyjnych ludzi z fotografii.
Rejon vMPFC uaktywniał się tylko wtedy, gdy studenci myśleli o preferencjach smakowych ludzi o podobnych poglądach politycznych. Im bardziej uznajemy kogoś za podobnego, w tym większym stopniu się w niego wczuwamy [nasila się odczuwana empatia]. Osoby różne możemy postrzegać jako mniej ludzkie – wyjaśnia Jenkins, która podkreśla, że niewykluczone, iż właśnie udało się odkryć źródło konfliktów społecznych między grupami uznającymi się za bardzo różne od siebie.
Gdy wnioskujemy o czyichś uczuciach, nie odwołując się do swoich własnych, korzystamy z wytrychów, jakimi są np. stereotypy.
Obecnie zespół Jenkins bada zachowanie osób należących do różnych ras i grup etnicznych, często skonfliktowanych, np. Palestyńczyków i Żydów.
Komentarze (9)
lo_haze, 26 marca 2008, 09:03
Dlatego upodobnienie się do drugiej osoby to jeden z najlepszych mechanizmów zyskania czyjejś przychylności. Wiąże sie to zapewne z tym, że preferujemy zawsze to, co jest nam dobrze znane. O ile dobrze pamiętam pisał o tym Cialdini w książce "Wywieranie wpływu na ludzi"
waldi888231200, 10 kwietnia 2008, 12:20
Po co?? żeby mu sprzedać coś co jest mu zbędne?? inaczej okraść.
Imponderabilia, 10 kwietnia 2008, 12:26
Już Ty wiesz po co ;P
Barbara, 18 kwietnia 2008, 21:39
Zawsze być sobą.
Jeżeli ktoś się do kogoś chce upodobnić to znaczy ,że gra.
Ta gra jest w jakimś określonym celu, czyli uzyskania jakichś korzyści.
Manipulacja.
inhet, 19 kwietnia 2008, 00:17
Co rozumiesz przez określenie "być sobą"? A w ogóle można być kimś innym?
lo_haze, 20 kwietnia 2008, 01:16
A jeśli robi to nieświadomie?
waldi888231200, 20 kwietnia 2008, 03:19
Mechanizm naszego uczenia się od początku jest nieświadomy, całe dzieciństwo to ciąg szkolenia autopilota i jeśli się zoriętujesz to możesz świadomie wybierać kierunki swojego zainteresowania , aż dotrzesz do czoła (przodka górniczego) fali . Warto wtedy zdać sobie sprawę że jesteś prawdopodobnie jedyną (może jedną z kilku) osobą na świecie która dotarła w to miejsce. To ważne - bo każdy następny twój wybór (zainteresowanie) przesuwa , tę falę w nowe miejsce (rozbudowywuje).
Trzeba pamiętać że gdzieś za tobą idą inni ze swoimi wyborami i swiadomie bądz nie wykorzystują wypracowane przez ciebie modele zachowań stąd trzeba być prawdziwym w tym co się myśli, mówi, robi bo to skróci okres ich dojścia do ciebie , potem razem (nawet jak się nie znacie) jest łatwiej przeć do przodu. Jeśli liczba podążających w danym kierunku jest duża to zostaje zauważona przez innych i nazwana ( np: kierunkiem w sztuce , nauce , literaturze) co pociągnie kolejnych do rozwijania tego. Istotnym jest by nie pozwolić zaszufladkować tej wiedzy (np: średniowiecze = czasy ciemnoty ) bo wtedy kierunek rozwoju staje - wygląda na przebadany a szufladka (etykieta) usypia jednostki potencjalnie zdolne do dalszego posuwania fali rozwoju ludzkości na tym kierunku.
Stąd obudzenie to świadome (zgodne z sobą) wybranie kierunku życia tak by był pasjonujący i służący dobru wszystkich istot (oraz parcie na maxa do przodu tak z 10lat potem rodzi się ekspert w temacie). W obecnej pseudo nauce to profesura niestety często wynikająca z wieku a podszyta strachem o utratę prestżu i finansowania (stąd pseudo) taka skostniała struktura która innych aż do emerytury blokuje . Najłatwiej wydostać się na czoło fali łącząc kilka dziedzin tylko wtedy nikt tego nie będzie finansował i to jest trud bez zapłaty (ale pasjonujący i dający zaj...ą satysfakcję , z czucia rytmu życia i oglądania jak się rozwija).
Powodzenia. 8)
waldi888231200, 22 kwietnia 2008, 00:20
;D ;D ;D wiesz czasami myślę że jesteś maszyną. 8)
Gość macintosh, 22 kwietnia 2008, 00:25
zależnie od sytuacji ktoś może wyrazić coś inaczej niż podejrzewamy dla wyrażenia przez nas, z szacunku dla tej osoby nie możemy jej oceniać z perspektywy osobistego PM, a kontekstu tej osoby: czy tak nie szybciej trafia do cortex'u?
jeszcze szybciej: szacunek + obiektywność
jeszcze szybciej: indywiduum
krok w przód (jak by nie patrzeć "nazwać znaczy ograniczyć" oscar wilde ustami Doriana Graya albo jego mistrza<nie pamiętam precyzyjnie>): to konkluzja dla tego tematu, ale czy musze się aż tyle napocić dla słowa "indywiduum" - kiedy czytam zawiły post i okazuje się, że chodzi o rzecz prostą: wymiękam i wtedy motyw "szacunku" został pominięty(szacunku dla czytającego, który chce czytać post autora rzeczonego postu)
;)