Tłumacze z napisy.org unikną kary
Jak donosi Gazeta.pl, osoby, które na witrynie napisy.org umieszczały tłumaczenia ścieżek dialogowych do filmów, nie mogą być ścigane. Opieszałość polskiego systemu prawnego spowodowała, że bezkarni pozostaną zarówno oni jak i administrator witryny.
Śledztwo w sprawie napisy.org prowadzone jest od trzech lat. Aby przedstawić zarzuty konkretnym osobom konieczne jest powiązanie ich komputerów z nielegalnie umieszczonym na serwerze tłumaczeniem listy dialogowej. Prawo telekomunikacyjne przewiduje jednak, że dane na temat połączeń można weryfikować tylko przez dwa lata. Oznacza to, że niemożliwe jest obecnie przedstawienie zarzutów konkretnym osobom.
W takiej sytuacji prokuratura zastanawia się nad umorzeniem śledztwa. Planuje jednak wcześniejsze zwrócenie się do dystrybutorów filmów z pytaniem, czy nadal mają zamiar ścigać autorów tłumaczeń i administratora serwera.
Sprawa jednak wydaje się oczywista. Przedstawiciel Gutek Film stwierdził, że "skoro nie ma instrumentów prawnych, to nie ma sensu zawracać sobie tym głowy".
Komentarze (11)
Gość derobert, 28 kwietnia 2010, 21:02
Czyli jak zwykle dużo szumu i nic z tego nie wyszło, i dobrze. Trzeba bronić wolności w internecie.
Mariusz Błoński, 28 kwietnia 2010, 21:17
Zwróć uwagę na coś innego. W jak tragicznym stanie jest polskie sądownictwo i organy ścigania (co ma katastrofalne skutki zarówno dla gospodarki jak i dla bezpieczeństwa obywateli): stosunkowo prosta sprawa pozostaje nierozstrzygnięta, bo się przedawnia. Przecież to paranoja.
pio, 29 kwietnia 2010, 04:02
paranoja wydaje sie byc rowniez to, ze chcieli ich scigac.
Jajcenty, 29 kwietnia 2010, 08:29
Dura lex sed lex.
Piotrek, 29 kwietnia 2010, 09:05
Artykuł napisany z takim podtekstem jakby byli winni.
w46, 29 kwietnia 2010, 09:19
Też uważam że to przegięcie.
Z tym się zgodzę, w sprawach istotnych (pobicie, zabójstwo, wypadek ze skutkiem śmiertelnym) bardzo często sprawca pozostaje bezkarny lub kara nieadekwatna do czynu a na jej wymierzenie oczekiwanie trwa miesiącami a często latami.
Jajcenty, 29 kwietnia 2010, 10:37
Jakieś liczby? Bardzo często to ludzie wygrywają główną nagrodę w toto - niemalże co tydzień.
Mariusz Błoński, 29 kwietnia 2010, 11:19
Skąd taki wniosek? Że napisałem, iż "pozostaną bezkarni"? No bo pozostaną. Nie sądzisz, że woleliby usłyszeć od sądu, że nie naruszyli prawa? A tak?
Cała sprawa ma też podtekst ideologiczny.
Nie dalej jak wczoraj w analogicznej sprawie (naruszenie praw autorskich poprzez przetłumaczenie i wydanie dzieła) zapadł wyrok skazujący. Tylko nie chodziło o prawa jakichś tam twórców i producentów, ale prawa landu Bawaria i poprawnopolityczną cenzurę. W tym wypadku polska prokuratura i sąd dały jakoś radę zakończyć sprawę przed jej przedawnieniem.
Przemek Kobel, 29 kwietnia 2010, 13:21
Nie całkiem analogiczna, bo autorzy tłumaczeń z "napisów" działali na innym polu eksploatacji i raczej nie próbowali zarobić. Dla mnie cała sprawa bardziej jest podobna do sytuacji, gdy ktoś jest ścigany za to, że "w locie" tłumaczył film z oryginału.
Amerykańskie wytwórnie uciekły ze wschdniego wybrzeża na zachodnie właśnie dlatego, że na pozątku wieku drakońskie prawo autorskie ścigało np. a nieautoryzowane zaśpiewanie czyjejś piosenki. Widać analogię?
Piotrek, 29 kwietnia 2010, 16:36
Na pewno woleliby usłyszeć, że zostali uniewinnieni.
Bezkarność kojarzy mi się z osobą winną, której zarzuty nie zostały udowodnione, stąd ten wpis.
Piotrek, 30 kwietnia 2010, 23:05
No i teraz gra muzyka