Tyjemy z nadmiaru jedzenia
Uczeni z Oxford University's BHF Health Promotion Research Group przeanalizowali związek pomiędzy dostępnością jedzenia a średnią wagą przeciętnego obywatela. Porównywane dane dotyczyły roku 1986 oraz 2000 - w tym czasie ilość zjadanego pożywienia „na głowę" znacznie wzrosła, przekładając się, według teoretycznych wyliczeń, na dodatkowe 4,7 kilograma wagi.
Niestety, przybór wagi statystycznego Brytyjczyka przez te 15 lat był znacznie większy i wynosił aż 7,7 kilograma. Za dodatkowe kilogramy naukowcy obarczają winą bardziej siedzący tryb życia. Wiąże się to nie tylko ze zmianą nawyków, ale też ze zjawiskami społecznymi: coraz większą część pracy wykonuje się siedząc, praca fizyczna jest eliminowana przez postęp technologiczny.
Od roku 2000, dla którego analizowano dane, upłynęło już sporo czasu i jest raczej pewne, że ten trend się utrzymuje: w latach 1986-1987 do otyłych zaliczano 7 procent Brytyjczyków, dziś odsetek ten przekroczył 25 procent.
Doktor Peter Scarborough, autor badania, alarmuje, że choroby związane z otyłością i siedzącym trybem życia to tykająca bomba zegarowa rozwiniętych społeczeństw. Polska szybkim krokiem podąża za zachodnimi społeczeństwami, więc najwyższy czas zacząć się martwić.
Studium finansowane przez British Heart Foundation zostało opublikowane w British Journal of Nutrition.
Komentarze (10)
kretyn, 29 grudnia 2010, 07:33
oh, really?
cyberant, 29 grudnia 2010, 09:19
A ja myślałem ze od efektu cieplarnianego, w dobrze nasłonecznionych miejscach owoce szybciej dojrzewają... To mam przestać jeść? Wtedy będzie kryzys! Bo konsumpcja spadnie...
Piotrek, 29 grudnia 2010, 09:45
Zgoda, lecz ilość zjadanego jedzenia to tylko część problemu. Można zjadać tony zieleniny mając nadmiar jej i nie przytyjemy, dlatego tutaj chodzi o jakość pożywienia, czyli ilość użytej chemii w czasie jej produkcji i obróbka produktu dająca końcowy efekt, np. Cheeseburger...z sosem meksykańskim ...no dobra bo głodny jestem
cyberant, 29 grudnia 2010, 12:20
Kto ci takich głupot nagadał? Od zieleniny nie tyjesz? Zielsko = węglowodany najbardziej tuczący składnik pożywienia. Oczywiście im bardziej przetworzony (chleb/makarony/zupy) tym gorzej dla nas. Faktem również jest, że trudno przytyć jedząc samą marchewkę czy trawę której błonnik jest dla nas po prostu nieprzyswajalny, ale na samej marchewce czy trawie wogóle trudno jest przeżyć. Wbrew pozorom na samym mięsie mniej przytyjesz niż na warzywach i owocach, bo z białka i tłuszczu nie buduje się ludzka tkanka tłuszczowa tylko właśnie z roślinnych węglowodanów.
Jednak w diecie chodzi tak naprawdę o ograniczenie jedzenia - ilościowo! Niezależnie czy człowiek żre samo mięso, czy same owoce - ważne żeby nie napychał ciągle kałduna do pełna, to mu d*pa nie będzie rosła. Rodzaj diety jest w tym momencie drugorzędny, ważne żeby była zbilansowana i miała wszystkie niezbędne dla organizmu składniki odżywcze niekoniecznie w maksymalnych możliwych do wchłonięcia dawkach
Piotrek, 29 grudnia 2010, 14:53
Cieszy mnie, że później poprawiłeś się i dosłownie nie zinterpretowałeś moich słów.
W diecie chodzi o systematyczne jedzenie, dużą rolę odgrywa metabolizm, w każdym bądź razie ograniczenie ilościowo to tylko jeden ze sposobów bo chodzi o ilość przyjmowanych kalorii, więc równie dobrze można zastosować metodę jedzenia posiłków do syta, które w efekcie będą lepsze od pierwszej metody.
Większość odchudzających się osób stosuje technikę "zagłodź się", efekty znamy. Chwilowe zadowolenie, później efekt bumerangu i w rezultacie człowiek jest cały czas zdenerwowany bo chodzi wiecznie głodny.
Rowerowiec, 29 grudnia 2010, 18:23
Pewien stary człowiek powiedział:
marximus, 30 grudnia 2010, 12:33
sporo rozminąłeś się z prawdą, pewnie nie słyszałeś o węglowadanach prostych, złożonych o różnych rodzajach tłuszczów o tym że białka możemy przyswoić tylko ograniczoną ilość w jednym posiłku, albo o tym że 1g weglowodanów ma 1/3 kalori mniej niż 1g tłuszczów, poza tym organizm też potrzebuje energi aby taką surową marchew przyswoić, która ma inne IG niż np gotowana.
Poza tym twierdzenie że z białka i tłuszczu nie buduj się tkanka tłuszczowa, tylko z weglowadanów pochodzących z roślin , nie no brak słów, nawet nie wiem co napisać, może tylko rada aby wypowiadać się w temacie sobie znanym.
KONTO USUNIĘTE, 30 grudnia 2010, 14:09
Stwierdzenie cyberanta :
akurat nie jest tak bardzo niedorzeczne.Z małą poprawką:
"z białka i tłuszczu nie buduje się TAK ŁATWO ludzka tkanka tłuszczowa,jak właśnie z roślinnych węglowodanów."
i będę bronił tego zdania.
pli, 30 grudnia 2010, 17:12
haha:) ups....
marximus, 31 grudnia 2010, 13:22
po pierwsze wydaje mi się że w większości węglowodany są pochodzenia roślinnego, a podział węglowodanów jest na proste i złożone, proste tuczą a złożone nie - tak najkrócej ujmując,
dwa - każdy nadmiar kalorii czy to pochodzenia roślinnego czy tłuszczu zwierzęcego zostanie przyswojony przez organizm i zmagazynowany w postaci tkanki tłuszczwej.
Przy rozkładzie przez organizm warzyw w niektóreych przypadka organizm zużywa więcej kalorii niż pozyskuje z danego warzywa, przy tłuszczech nie ma to miejsca.
Oczywiście rodzaj tłuszczu też ma duże znaczenie, np smalce a oliwą z oliwek .
Jednym słowem nikt mi nie wmówi że lepiej zjeść kilo kiełbasy niż kilo jabłek