Wykryto obecność progesteronu u roślin
Naukowcy z University of Illinois odkryli, jako pierwsi w historii, obecność u roślin progesteronu - hormonu płciowych znanych dotąd wyłącznie z obecności w organizmach zwierząt. Funkcja tego związku u roślin nie została dotychczas wyjaśniona, lecz sam fakt jego wytwarzania wskazuje na pełnienie przezeń ważnych funkcji w organizmie.
Odkrycia dokonano podczas analizy dwóch pospolitych roślin wyższych: orzecha włoskiego (Juglans regia) oraz Adonis aleppica - jednego z gatunków w obrębie rodzaju miłków. U pierwszej z roślin badaczom udało się stwierdzić obecność progesteronu bezpośrednio, u drugiej zaś - na podstawie wykrycia innych hormonów, należących do wspólnych szlaków metabolicznych z progesteronem.
Identyfikacji hormonu dokonano dzięki dwóm superczułym metodom: jądrowemu rezonansowi magnetycznemu oraz spektroskopii masowej. Jak twierdzą autorzy odkrycia, kierowani przez Guido F. Pauliego, obecność tego związku, u samic ssaków odpowiedzialnego za przygotowanie macicy do przyjęcia zarodka oraz utrzymanie ciąży, świadczy o jego istotnej roli także w fizjologii roślin. Na czym jego funkcja miałaby polegać, dotychczas niestety nie ustalono.
Komentarze (25)
Alek, 7 lutego 2010, 17:22
Ciekawe jak taki damski hormon działa na faceta, czy jest wchłaniany jako hormon czy rozkładany i czy dużo tego jest w orzechach.
mikroos, 7 lutego 2010, 17:38
Warto przeczytać: http://www.progesteronetherapy.com/progesterone-for-men.html . Źródło może nie do końca profesjonalne, ale zgodne z podręcznikową wiedzą.
Co do zawartości, spodziewam się, że jest minimalna, skoro wykryto go po raz pierwszy i to wyłącznie dzięki zastosowaniu tak zaawansowanych metod.
Douger, 7 lutego 2010, 18:05
Ciekawe czy jest trawiony czy wchłaniany.
moczymorda, 8 lutego 2010, 01:42
Proszę państwa! W końcu wyjaśnienie istnienia dendrofilii!!!
odalisques, 8 lutego 2010, 02:02
Dokładnie to samo chciałem napisać Nie mogę się już doczekać tych marszów w obronie prawa do zawierania związków małżeńskich z drzewami oraz wspólnej adopcji dzieci.
Alek, 8 lutego 2010, 11:20
A propos dendrofilii:
http://nczas.com/publicystyka/korwin-mikke-homos-i-jablonka/
sylkis, 8 lutego 2010, 14:40
nie wiem jak akurat to zadziala na faceta, ale nie od dzisiaj wiadomo, ze fitoestrogeny zawarte np w soi (i wielu innych warzywach) sa szkodliwe na potencje (pomijajac, ze sama soja zle wplywa na trawienie)...podobnie jak mieso pedzone na testosteronie i somatotropinie nie wplywa najlepiej na kobiety.
mikroos, 8 lutego 2010, 16:28
Pozostaje kwestia dakwi, bo kotlecik sojowy dwa razy w tygodniu jąder Tobie nie zrujnuje. Wszystko Ci może zaszkodić, jeśli z tym przeginasz.
sylkis, 8 lutego 2010, 17:11
kotlecik sojowy dwa razy w tygodniu nie, ale wez pod uwage, ze dzisiaj soje sie laduje do wszystkiego. wiekszosc tzw miesnych polproduktow ma co najmniej 50% soi, wszelkie parowki, kotlety mielone itp - a nawet takie produkty, po ktorych w zyciu bym sie tego nei spodziewal, nawet jakies ciasteczka czy cokolwiek (zawsze z trwoga czytam sklad wszystkiego, co kupuje - i wiekszosc rzeczy pozostaje na polce sklepowej dzieki temu). do tego podobnie jak mieso sie pakuje wczesniej wspomnianymi hormonami, tak wiekszosc warzyw analogicznie szpikuje sie sztucznie fitoestrogenami, przez co rosna takie ladne, duze itd. a ta wizja juz jest nieco mniej rozowa, jesli je sie duzo warzyw...
no i czytalem o ludziach, glownie wegetarianach i kulturystach, ktorzy sobie bialko w diecie uzupelniali soja (kulturysci - bo jest nawet tansza, niz odzywki, wegetarianie - bo bez miesa mieli niedobory) i poczatkowo nic im nie bylo, a po paru latach takiej diety stopniowo potencja im malala i troche pozno sie polapali dlaczego...
poza tym kazdy jest inny i jednemu jedzenie codziennie kilku jajek z zoltkiem nie zaszkodzi, na innego szybko to wywrze wplyw. tak wiec nie jest powiedziane, ze kazdemu cos zaszkodzi, lub nie - nie ma co sie ogladac na innych (z otoczenia poza rodzina, ktora przez geny moze miec podobne tendencje) w takich kwestiach, tylko sie przejmujesz jakimis przeslankami lub nie i ryzykujesz lub nie...
czesiu, 8 lutego 2010, 17:40
Daj spokój, jakby się tak wszystkim przejmować to nie można by wyjść z domu - gwałciciele, przestępcy, złodzieje, do tego gdzie się nie odwrócisz konserwanty, GMO, SÓL itp itede. Całe twoje "przeczytałem o kulturyście i wegetarianinie" jest prawdą, tyle że ci goście byli ekstremalnymi przypadkami źle dobranej diety. Osobiście jestem wegetarianinem od ponad 20 lat i nie faszeruję się soją, ba wręcz unikam różne kotleciki, paszteciki sojowe i inne takie BO MI NIE SMAKUJĄ. Czy to jest dobra argumentacja? Raczej nie, przynajmniej nie zawsze, ale jakoś się jeszcze kupy trzymam - białko biorę z mleka, serów, jaj, płatków kukurydzianych itd - gdzie jest wola am znajdzie się też droga.
Alek, 8 lutego 2010, 21:42
Odnośnie soi:
http://www.dietametaboliczna.com/soja.html
Ty się przejmujesz cierpieniem zwierząt, skoro jesteś wegetarianinem od 20 lat, więc przejmujesz się i wykazujesz dodatkowo mechanizm projekcji .
Wegetarianie wyglądają na ogół młodo, szczupło i delikatnie jak na swój wiek. Nawet mężczyźni są bardziej delikatni z urody, żeby nie powiedzieć kobiecy To nie dowodzi niczego, bo może to zarówno być wpływ składników roślinnych w diecie, jak i zasługa tego, że na wegetarianizm przechodzą "wrażliwcy", którzy często ze swej natury mają delikatne rysy.
mikroos, 8 lutego 2010, 22:16
Wegetarianizm niekoniecznie musi być postawą filozoficzną. Równie dobrze można tym słowem opisać stosowanie diety bezmięsnej niezależnie od przesłanek.
Alek, 8 lutego 2010, 23:17
Zazwyczaj jest motywowany ideologicznie.
mikroos, 8 lutego 2010, 23:19
Ale nie osądzaj z góry, jak ocenia to czesiu. Niech się chłopak sam wypowie
czesiu, 8 lutego 2010, 23:22
Weź, bo cie zabije śmiechem! - Nigdy, przenigdy rezygnacja z mięsa nie była wynikiem mojej "filozofii i współczucia czemukolwiek". Po prostu dnia pewnego przestało mi smakować i zaczęło szkodzić. Gwarantuję 0 odruchów z mojej strony ze względu na "cierpienie zwierząt" - wszak czy ja kupię kuraka, czy też nie i tak już jest martwy - tego ekocudaki nie potrafią załapać.
Teraz zmuszasz mnie do przechwalania się - budowę mam zdecydowanie lepszą niż połowa mięsojadów, a na komisji wojskowej nie mogli się nadziwić, że wyglądam "tak" nie jedząc mięska i bez wspomagaczy (czytaj dopingu). Chcesz kogoś po obrażać - popatrz do lustra.
Tak swoją drogą odnośnie "warażliwcy" - ja decyzję podjąłem w wieku 5 lat, nie uginając się wpływowi otoczenia, a nacisk był spory - bo nikt tego nie rozumiał, jak może komuś mięsko nie smakować.
Alek, 8 lutego 2010, 23:40
Tylko czemu potraktowałeś, to co napisałem jako atak osobisty wymagający reakcji z odsyłaniem rozmówcy do lustra?
Po prostu zazwyczaj ktoś, kto nie je mięsa mówi "nie jadam mięsa" lub "stosuję dietę bezmięsną", a jeśli ktoś mówi "JESTEM wegetarianinem" to zazwyczaj chodzi o coś więcej niż "niejedzenie". Określenie "być" kimś sugeruje, że przymiotnik tego bycia jest częścią szerszej tożsamości i zazwyczaj tak właśnie jest. Tym razem było inaczej.
Twoja odpowiedź sugeruje, że to bardziej wrażliwcy wybierają wegetarianizm, niż że to rośliny wygładzają .
sylkis, 9 lutego 2010, 02:19
co innego wegetarianin, wegan itp (czyli idelogiczna sprawa), a co innego jarosz (przczyny typu "nie smakuje mi mieso", "lekarz zabronil" itp)...
mikroos, 9 lutego 2010, 02:25
Słowa "weganin" i "weganizm" też nie są określeniami czysto i jednoznacznie filozoficznymi.
Alek, 9 lutego 2010, 02:56
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=izm
socjalizm, liberalizm, libertarianizm, konserwatyzm, monarchizm, weganizm, wegetarianizm, totalitaryzm, fetyszyzm
czesiu, 9 lutego 2010, 03:14
Po prostu po latach utarczek lepiej powiedzieć jestem wege niż użerać się z tłumaczeniem co i jak i dlaczego. Najzabawniejszy jest szok osób, gdy mówię, że nie jadam też ryb.
sylkis, 9 lutego 2010, 10:16
jak ktos nie je miesa to i ryb nie je, dla mnie to normalne - w koncu ryby to tez mieso. raczej dziwnym dla mnie jest, jak znalem pare oszolomow, co np "nie jem miesa, ale ryby tak", lub tez (lol!) "nie jem miesa, tylko kurczaki" - dzizakjp... wiecie, ze niby ogolnie miesa nie, ale ze cos trzeba (bo to jeszcze w czasach nastoletnich bylo) w ramach tego, ze organizm sie rozwija, to "costam" jednak jedli. z koleji znalem tez dziewczyne, co byla ideologiczna wegetarianka i jak jej przeczytalem sklad tabsow, ktorymi sie faszerowala (wlasnie takich dla wegetarian, w ramach uzupelniania brakow) to malo sie nie porzygala - oczywiscie robione byly ze skorek zwierzecych itp...
no i ja bym wciaz uzyl slowa jarosz (nie sprawdzalem w slowniku, ale dla mnie od zawsze roznica miedzy jaroszem i wegetarianinem - i dla ludzi z otoczenia tez - byla taka, ze ten drugi byl filozoficzny, a pierwszy nie), choc argumentacja, ze w zyciu tak latwiej jest nadwyraz dla mnie przekonujaca - troche inna sprawa, ale w sumie analogicznie sam na codzien mowie, ze jestem ateista, choc tak naprawde jestem agnostykiem na pograniczu nihilizmu i panteizmu, co by wymagalo tlumaczenia dla wiekszosci osob i po co
btw, 'nie lubie' i 'lekarz zabrania' to jedyne argumentacje na niejedzenie miesa, z ktorymi sie 'nie kloce' choc nie rozumiem, jak mozna nie lubic miesa (dla mnie to podstawa diety ), to przyjmuje po prostu fakt i dobra - co kto lubi. ale jesli ktos ideologicznie unika miesa i przy mnie poruszy ten temat (bo sam nigdy nie zaczynam, co najwyzej sprowokowany tekstami "jak wy mozecie to jesc, ta kura sobei biegala wczesniej po polu beztrosko..." itp), to odruchowo niszcze takiej osobie umysl mowiac dlaczego takie myslenie jest bzdura i bez sensu i z jaka ignorancja i brakiem zrozumienia sie to wiaze (a juz zwlaszcza, jak zarzuci ktos tekstem "jestesmy istotami rozumnymi, wiec nie musimy juz mordowac innych istnien" - wtedy dopiero mam pole do popisu, chociazby ze wzgledu na to, ze przeciez dlaczego jestesmy rozumni? oraz czy rosliny juz nie sa istnieniami, ktore zabijamy? itd..)
mikroos, 9 lutego 2010, 11:07
Alku, skoro już powołujesz się na SJP, to sprawdź bardzo konkretnie hasła "wegetarianizm" i "weganizm". Gdybyśmy mieli się opierać tylko na regułach, pisalibymy !"skówka" oraz !"dwuje".
Alek, 9 lutego 2010, 13:16
Wegetarianizm
8)
sylkis, 10 lutego 2010, 14:02
z ta skuwka to bzdura.
czastka "ów" jest pisana przez Ó, gdy W jest ubezdzwiecznione "np kilka klockÓW", natomiast przez U, gdy jest dzwieczne np "UWaga"), a skuwka zachowala U mimo ubezdzwiecznienia ze wzgledu na to, ze pochodzi ono od skUWać, gdzie W jest dzwieczne, wiec mozna powiedziec, ze regula zostala zachowana. tak damo dwÓje sie odmnienia na dwA - rozne reguly maja przy danych slowach rozna "wage" - odmiana Ó na inne samogloski jest wazniejsza W TYM WYPADKU, niz regula "-uje". dlatego np "parówka", mimo, ze moznaby podac jako przyklad analogiczny do skuwki patrzac na "parowac" ma jednak Ó - bo sie odmienia na O. co nie zmienia faktu, ze np "wedruje" pisze sie przez U, mimo, "wedrowac" - nie wiem na jakies podstawie dla danego slowa dobiera sie "wazniejsza" regule, ale jakos ta hierarchie sie ustala podejrzewam, ze moze chodzic o to, ze "parowka" to rzeczownik, a "wedruje" czasownik...
btw, nie jestem polonista, tylko dysortografikiem, ktoremu nie pozwalali na "ja jestem dys, wiec mi wolno!" tylko odebrali bardzo wiele czasu na walke problemem u roznych pedagogow itp, ktorzy mnie szkolili z regulek ortograficznych...