Wiedzą, co jeść i nie chorują...
Prosty program edukacyjny, który ma nauczyć osoby o niskich przychodach zasad zdrowego żywienia, to doskonała inwestycja z punktu widzenia zdrowia publicznego oraz zaoszczędzonych dzięki temu środków na leczenie - donoszą specjaliści w najnowszym numerze czasopisma Journal of Nutrition Education and Behavior.
Badanie dr. Jamie\'ego Dollahite\'a z Cornell University miało pozwolić ocenić koszty i korzyści, jakie daje popularyzacja prowadzonej w stanie Nowy Jork kampanii edukacyjnej na temat zdrowego żywienia. Cel kampanii, nazwanej EFNEP (od ang. Expanded Food and Nutrition Education Program - rozszerzony program nauczania o żywności i żywieniu), to dostarczanie dorosłym o niskich dochodach wiedzy, umiejętności oraz wzorców zachowań, których zadaniem jest poprawa sposobu odżywiania się członków całej rodziny. Dane wyjściowe pokazują, że zmiany w sposobie odżywiania wynikające ze stosowania EFNEP mają szansę poprawić zdrowie [objętych programem osób] oraz obniżyć koszty związane z opieką zdrowotną - mówi dr Dollahite.
Studium objęło 5730 osób o niskim statusie majątkowym, które w 2000 roku ukończyły kurs w ramach EFNEP. Wszystkie te osoby uczestniczyły w sesjach szkoleniowych oraz wypełniły test na początku kursu oraz po jego zakończeniu. W otatnich miesiącach przeprowadzono analizę kosztów i korzyści z przeprowadzenia kursu. Wynika z niej, że po hipotetycznym przeliczeniu poprawy jakości życia na pieniądze, zyskano w ten sposób 49 milionów dolarów. Oznacza to, że każdy dolar zainwestowany w rozwój tego prostego programu przyniósł 9,59 dolara zysku - to mniej więcej tyle, ile przynoszą prawidłowo wykonane procedury medyczne.
EFNEP powstał dzięki wspólnej inicjatywie i funduszom amerykańskich władz federalnych, stanowych i lokalnych. Badania dr. Dollahite\'a pokazują, że były to świetnie zainwestowane pieniądze. Badacz ma nadzieję, że tak dobre wyniki będą na tyle przekonujące, by rozszerzyć zasięg programu oraz zwiększyć jego budżet.
Komentarze (7)
inhet, 15 maja 2008, 22:53
Dosyć mętne to wszystko... doradzali im przejście z komosy na pokrzywę?
mikroos, 15 maja 2008, 23:06
Dlaczego mętne?
Celem artykułu nie jest pokazanie konkretnych zaleceń żywieniowych, bo te są wałkowane w mediach na codzień i nietrudno do nich dotrzeć, jeśli tylko się chce. Tekst miał raczej na celu wykazanie, że czasem pozornie banalne czynności, takie miniinwestycje, mogą przynieść wielkie zyski. A do tego uświadamia, jak wiele pieniędzy marnuje się przez ludzką nieodpowiedzialność, czyli w tym wypadku przez nieodpowiednią dietę. Moim zdaniem to daje to myślenia.
inhet, 17 maja 2008, 00:33
Jeśli zalecenia żywieniowe są tak powszechnie dostępne, to co miał na celu ten program? Wykazanie biednym, że źle jadają? To chyba wiedzą bez tego...
mikroos, 17 maja 2008, 00:39
Pamiętaj, że ludzie o niskim statusie ekonomicznym mają generalnie gorszy dostęp do informacji. A poza tym samo przeczytanie w mediach pustego hasła to nie to samo, co gruntowny kurs, na którym zostaną Tobie wytłumaczone szczegóły i przyczyny takich, a nie innych zaleceń.
inhet, 17 maja 2008, 08:44
Niestety, wciąż jest mi to zanadto podobne do manewrów, czynionych przez polską służbę zdrowia. Tyle że Amerykanie robią to mniej ordynarnie.
dirtymesucker, 17 maja 2008, 08:46
a wiesz co to jest np podstawowy szkolny program nauczania? zasady zdrowego żywienia są proste jak 2 razy 2 równa się 4. a w ogóle to myślisz że miliony tłuściochów którzy codziennie jedzą hamburgery nie zdają sobie sprawy z tego że to niezdrowe? gorszy dostęp do informacji? LOL. wielu ludzi nie stać na "zdrowszy" chleb pełnoziarnisty za 5zł czy też egzotyczną rybę za złotych 40.
a w ogóle to że niby wszyscy ludzie o wyższych zarobkach odżywiają się zdrowo?
mikroos, 17 maja 2008, 12:09
A myślisz, że osoba, która dziś jest głową rodziny i decyduje o jej diecie, a więc ma często około 40 lat, w szkole miała coś takiego w programie?
Ale wpływ mediów na człowieka o niskim statusie ekonomicznym (a więc także z większym prawdopodobieństwem słabiej wykształconego) jest znacznie silniejszy.
Obejrzyj sobie "Supersize me". Stronniczy film, ale pokazuje wiele bardzo interesujących ludzkich postaw.
Ale płatki owsiane kosztują 1,40 zł za woreczek. A też są produktem o niskim indeksie glikemicznym i są bez porównania lepsze od białego chleba.
A po co? Tani dorsz jest wystarczająco dobry.
A gdzie ja to niby napisałem?