ICARUS - maszyny dowodzące maszynami
Roboty buntujące się przeciwko ludziom to jeden z popularnych wątków kina i literatury. Lockheed Martin uczynił właśnie duży krok w kierunku realizacji takiego scenariusza w rzeczywistości.
Z opublikowanej informacji prasowej dowiadujemy się o zakończonych sukcesem testach systemu ICARUS (Intelligent Control and Autonomous Re-planning of Unmanned Systems - Inteligentna Kontrola i Autonomiczne Zmienianie Planów w Systemach Bezzałogowych). To nic innego jak autonomiczny system kierowania robotami, w tym robotami bojowymi. Nad ICARUSEM od sześciu lat pracują słynne Skunk Works należące do Lockheeda Martina.
John Clark, odpowiedzialny z rozwój projektu ICARUS, stwierdził: Przeprowadzone z powodzeniem testy naszego autonomicznego systemu zarządzania misjami ICARUS dowodzą słuszności projektu. Udowodniliśmy, że dzięki ICARUSOWI można zmniejszyć zaangażowanie ludzi, a jednocześnie sprawować kontrolę nad zespołem bezzałogowych urządzeń wykonujących złożone misje w dynamicznie zmieniającym się środowisku.
System ICARUS został przetestowany w dniach 12-14 sierpnia podczas tygodniowych ćwiczeń Edge Command and Control/Hybrid Operations prowadzonych przez Marynarkę Wojenną USA.
Przypomnijmy, że doszło już do przynajmniej jednego incydentu z nieprzewidzianym zachowaniem robotów bojowych.
Komentarze (4)
Zephan, 5 września 2008, 15:49
ICARUS przypomina mi zbuntowaną AI w świecie Deus EX
Ciekawe co rozumieją pod słowem "złożone"
urec, 6 września 2008, 18:06
Czy nie błądzimy w kółko?
Jeśli dążymy by roboty potrafiły za nas walczyć. To czemu nie pójdziemy o dwa kroki dalej i nie będziemy rozstrzygać wojen przy pomocy algorytmów podobnych do gier komputerowych.
Budżety przeznaczane przez państwa na zbrojenia mogły by być przeznaczana na utrzymywanie pokoju,
a nie budowanie przewag militarnych.
inhet, 7 września 2008, 11:51
Gdy tylko zostaną osiągnięte odpowiednie możliwości techniczne, niechybnie twoje słowo stanie się ciałem. Zresztą kto wie, może już się staje?
mikroos, 7 września 2008, 12:05
Tylko jaki sens miałaby niby mieć wojna maszyn? W wojnie nie chodzi o to, żeby wybić maszyny przeciwnika, tylko żeby zająć ziemie drugiego państwa albo wybić jego obywateli, bo to oni są przeszkodą. Jak już wszystkie roboty się wystrzelają, to i tak, i tak ludzie w końcu chwycą za karabiny/rakiety/kamienie. Wojna robotów ma "sens" (o ile w ogóle wojna ma takowy) wyłącznie wtedy, gdy jedno z państw ma ogromną przewagę i jest w stanie wybić naród bez narażania własnych żołnierzy. Przy bardziej wyrównanym starciu zaraz po ostatnich robotach do walki ruszą ludzie.