Seks nie szkodzi, a nawet poprawia wyniki
Przejrzawszy badania nt. wpływu seksu na wyniki uzyskiwane w zawodach sportowych, zespół dr Laury Stefani z Uniwersytetu we Florencji stwierdził, że kontrowersyjny temat doczekał się zadziwiająco mało naukowych badań. Tak czy siak nie znaleźliśmy dowodów, że aktywność seksualna ma negatywny wpływ na wyniki sportowe.
Włosi przejrzeli setki potencjalnie przydatnych badań. Stosując kryteria przesiewowe, ostatecznie wybrali 9 studiów. Autorzy jednego z nich stwierdzili, że siła byłych sportsmenek nie zmieniała się, jeśli poprzedniej nocy uprawiały seks. W innym stwierdzono wręcz, że seks poprawiał wyniki osób biegających w maratonach.
Jasno widać, że temat nie był dobrze badany i krążyły tylko anegdoty. W rzeczywistości dowody wskazują, że aktywność seksualna może poprawiać wyniki sportowe (wyjątkiem jest sytuacja, gdy seks uprawiano mniej niż 2 godziny wcześniej).
Autorzy publikacji z pisma Frontiers in Physiology zauważyli także, że mężczyzn badano częściej niż kobiety i że nie dokonywano porównań międzypłciowych. Stefani dodaje, że zignorowano wiele czynników. Nie przykładano [np.] specjalnej wagi do psychologicznych czy fizycznych skutków [...] ani nie wprowadzano rozróżnień na dyscypliny. To duży błąd, zważywszy, że każda dyscyplina wiąże się z innymi wyzwaniami mentalnymi i fizycznymi.
Wg Stefani, na wielkość wywieranego wpływu mogą oddziaływać różnice kulturowe dot. postaw wobec aktywności seksualnej.
Komentarze (17)
Gość Astro, 6 października 2016, 18:52
Jak nic, NOBEL!. Nie od dziś wiadomo, że to co masz w mózgu zdecydowanie wpływa na to jak działasz.
BTW. Tytuł "Seks nie szkodzi, a nawet poprawia wyniki" bardzo mi "zaimponował". Wyglądam z niecierpliwością kolejnych publikacji w tej dziedzinie, szczególnie o tytule typu: "Seks szkodzi, ale nie pogarsza wyników".
pogo, 6 października 2016, 20:50
Muhamed Ali mówił, że dzień przed walką nie uprawiał seksu, bo potem był spokojniejszy i mniej czujny... czy jakoś tak.
Seks obniża poziom testosteronu (choć nie wiem na jak długo), więc można się spodziewać, że pogarsza wyniki w wielu dyscyplinach gdzie wkurzenie wpływa pozytywnie. Nie powiem bym się na tym znał, ale to sugeruje, że seks poprawia wyniki w dyscyplinach, gdzie najważniejsza jest precyzja, a jego brak gdy chodzi o siłę i szybkość.
Gość Astro, 6 października 2016, 21:10
To co poprawia wyniki w takiej dyscyplinie jak seks, gdzie liczy się trochę więcej czynników niż tylko precyzja, szybkość i siła?
pogo, 6 października 2016, 21:42
Myślisz o czymś konkretnym?
Jeśli mowa o czystym umyśle... skupieniu itp... seks powinien być dobry... chyba że wciąż wspominasz ostatnią akcję zamiast skupić się na grze.
Gość Astro, 6 października 2016, 21:57
Najlepszy.
Seks nigdy nie budzi problemów w czystych umysłach.
pogo, 6 października 2016, 22:04
Gość Astro, 6 października 2016, 22:13
Tak. Niektórzy nie znając w ogóle seksu dziarsko dzierżą pałę bejsbolową w dłoni z głębokim przekonaniem i poważnym uśmiechem na łysej twarzy. Zważ jednak, że w takim przypadku trudno mówić o jakimkolwiek umyśle.
pogo, 6 października 2016, 22:31
Chyba nieprawidłowo upraszczasz...
Taki łysy to pewnie nie jedną zgwałcił... a taki Izaak Newton jest podejrzewany, że umarł jako prawiczek (osiemdziesiąt kilka lat...)
Gość Astro, 6 października 2016, 22:35
Zaraz. Czy nie zacząłeś od czystych umysłów?
Umysł kibola nie jest czysty, Jest pusty, a właściwie go brak.
To też może tłumaczyć dlaczego był takim wrednym umysłem (choć genialnym).
pogo, 6 października 2016, 23:03
Dla kontrastu mamy Albercika... wniosek: nie ma to znaczenia! (raczej)
raweck, 7 października 2016, 11:33
Chyba za szybko wyśmiałeś ten tytuł... "Nie szkodzi" czyli nie pogarsza lub nie zmienia lub poprawia. Z drugiej części zdania wiemy, że poprawia.
Twoja propozycja tytułu niestety już tak logiczna nie jest, bo skoro szkodzi to nie może nie pogarszać...
ozeo, 7 października 2016, 11:43
Nie wiadomo co by Albercik osiągnął rezygnując z seksu być może już byśmy mieli wielką teorie unifikacji.
Gość Astro, 7 października 2016, 19:51
Niekoniecznie. Różne "dopingi" szkodzą, ale poprawiają wyniki w tak zwanym "sporcie". Chyba nie złapałeś sarkazmu.
Owszem, nie wiadomo. Mógłby w końcu nie osiągnąć nic. Osobiście uważam, że seks dla czystych umysłów otwiera jedynie horyzonty; również myślowe.
Jack Malecki, 8 października 2016, 03:38
W podnoszeniu ciężarów szkodzi. Po seksie ma się nogi, jak z waty, a to niedobrze.
TrzyGrosze, 8 października 2016, 14:38
Jest coś na rzeczy. W notce piszą o seksie, ale pewnie myślą o orgazmie, bo pierwsze nie musi prowadzić do drugiego, a właśnie to drugie " miesza" w organizmie.
Po szczytowaniu następuje przebudowa układu prolaktyna:dopamina. Znacznie wzrasta poziom hormonu prolaktyny, która utrzymuje obniżony poziom neuroprzekaźnika dopaminy.
Niski poziom dopaminy to:
-apatia,
-depresja,
-anhedonia,
-itp
To skrajność, ale w tę stronę to idzie. Po orgazmie podwyższony poziom prolaktyny utrzymuje się do 2 tyg., więc przy bogatym życiu seksualnym motywującej do działania dopaminy może być pewien deficyt. Na mistrzowskim poziomie sportowym takie niuanse mogą przekładać sie na milimetry, gramy, setne sekundy, wolę walki.
Ed. Oczywiście, stan " prolaktynowego ukojenia" może być i w sporcie użyteczny, gdy chodzi właśnie o taki mentalny spokój.
Gość Astro, 8 października 2016, 16:58
Coś w tym jest. Zapewne mistrzowie spokoju, jak brydżyści i szachiści, to istne "wulkany seksu". Problem możesz mieć przy judo, kung-fu i takich tam.
Muszę to przemyśleć. Po dobrym seksie (ORGAZMIE - u mnie seks jest klasyczny, czyli orgazm ) nie odczuwam apatii i depresji; wręcz przeciwnie – chętnie zrobiłbym to jeszcze raz (w moim wieku cza jusz nieco poczekać ), ewentualnie z uśmiechem komuś obiłbym mordę (po seksie, a owszem, zrobiłbym to łagodniej, bo jakoś tak bardziej wzbiera wówczas we mnie empatia… ). Anhedonię musiałem sobie wyklikać, ale patrzy, że to również bzdurne w moim kontekście. Dobry seks, to zrobię doskonałą kolację, z której nie tylko ja będę odczuwał niezmierną przyjemność, co gwarantuje kolejny dobry seks.
TrzyGrosze, 9 października 2016, 13:19
Konkluzja? Do deficytu dopaminy daleko.
Natomiast tam gdzie jej ubogo ( są tacy) , seksualna asceza zwiększa aktywność życiową, o czym donoszą doświadczalnicy np na hyperrealu.