Silna wola dzięki mięśniom
Psycholodzy podpowiadają, co zrobić, by odzyskać siłę woli w chwilach zwątpienia lub dodać sobie otuchy, gdy przeczuwamy, że coś takiego może się wkrótce zdarzyć. Trzeba napiąć mięśnie, nieważne które...
Iris W. Hung z Narodowego Uniwersytetu Singapuru oraz Aparna A. Labroo z Uniwersytetu Chicagowskiego przeprowadziły serię 4 eksperymentów. Ich uczestnikom prezentowano dylematy związane z samokontrolą, które wymagały wytężenia woli dla odroczonego zysku/nagrody. W jednym z badań ochotnicy zanurzali rękę w wiadrze z lodowatą wodą. W drugim wypijali zdrowy, ale ohydny w smaku napój na bazie octu. W trzecim należało się zdecydować, czy obejrzeć reportaż o dzieciach rannych w wyniku trzęsienia ziemi na Haiti i przeznaczyć jakąś kwotę na pomoc. W ostatnim z eksperymentów naukowcy przyglądali się zachowaniu ludzi w stołówce, a konkretnie daniom, jakie zamawiali na lunch.
Ludzie, których poinstruowano, by podczas próby nadwyrężającej samokontrolę napięli mięśnie, bez względu na to, czy naprężali dłoń, palec, łydkę czy biceps, lepiej sobie radzili z bólem, zażywaniem niesmacznych lekarstw, oglądaniem nieprzyjemnych, lecz ważnych informacji czy przezwyciężaniem pokus pokarmowych.
Autorki badania opublikowanego w piśmie Journal of Consumer Research zauważyły, że napinanie mięśni skutkowało, gdy wybór lub działanie pokrywało się z celami ochotnika, np. gdy chciał on prowadzić zdrowy tryb życia. Ujawniono między innymi, że napinając mięśnie, dbający o zdrowie uczestnicy studium wypijali więcej octowego napoju (1 część octu na 10 części wody). Na osoby, dla których kwestie zdrowotne nie były tak istotne, naprężanie nie działało. Co więcej, napinanie sprawdzało się, gdy ludzie właśnie zmagali się z dylematem. Jeśli zrobili to wcześniej, czuli się zwyczajnie wyczerpani i tak naprawdę nic już nie mogło pomóc.
Komentarze (5)
Marek Nowakowski, 20 października 2010, 11:53
Za chwilę więc napnę sobie peniasa i nie popuszczę, aż się nie spuszczę! Niepotrzebne informacje generują mądiciele, konfidenci czy też zwykli plotkarze. To jest szaleństwo słowne tak zwane. Tkwią w tym koledzy z pracy, szkoły od kieliszka, małżeństwo bezdzietne czy konkubenci z dziećmi lub partnerzy obecni.
Nawijają sobie na mózgownice zbyteczny "słowny syf słowny".
Te materiały zapamietają oglądane na całe życie albo zapomną (zależy od pamięci ich czy sposobu archiwizowania wydarzen wiedzy, genetycznej czy też wykształconej w procesie socjalizacji i warunków takowych, gdzie się to odbywało i w wielu zależnościach różnych).
Jedzonko jak smaczne i zdrowe to się jeść chce o ile się nie przejadło.
marximus, 20 października 2010, 12:17
fajnie, to teraz już wiem co będę musiał zrobić przy kasie w macu, napinam bicepsy i bum, zamiast hamburgera trzystukalorycznego smiecia biorę małą sałatke
Jurgi, 20 października 2010, 12:30
Czekam jeszcze na badania, czy bardziej rozwinięte mięśnie lepiej działają na wolę.
Marek Nowakowski, 20 października 2010, 13:06
Wszystko masz zakodowane w mózgu. tzw. "socjalizacyjny BIOS" [nie geny].
Decadence, 21 października 2010, 22:26
fajnie, i jakie wnioski praktyczne?