Średniowieczne rozwiązanie na współczesną lekooporność
Mikstura sporządzona wg receptury z X w. zabija metycylinoopornego gronkowca złocistego (ang. methicillin-resistant Staphylococcus aureus, MRSA). By sporządzić średniowieczne lekarstwo na jęczmień, trzeba wziąć równe ilości pora bądź cebuli i czosnku, a następnie dobrze je utrzeć, dodać wina, wołowej żółci i odstawić na 9 dni w mosiężnym naczyniu.
Ponieważ odtworzona współcześnie maść uśmierca gronkowce, które zazwyczaj wywołują jęczmień, naukowcy mają nadzieję, że koniec końców uda się stworzyć lek na trudne do leczenia zakażenia skóry, np. wrzody w przebiegu stopy cukrzycowej.
Zainspirowana rozmową z dr Christiną Lee, specjalistką od literatury anglosaskiej, dr Freya Harrison, mikrobiolog z Uniwersytetu w Nottingham, postanowiła odtworzyć miksturę opisaną w Bald's Leechbook (księga znajduje się w zbiorach Biblioteki Brytyjskiej).
Autorzy eksperymentu przyznają, że zdobycie składników nastręczyło sporo kłopotów. Zarówno por, jak i czosnek, nawet odmiany reklamowane jako stanowiące część dziedzictwa narodowego, różnią się bowiem od warzyw sprzed kilkuset lat. Konieczny był też zakup specjalnego wina - organicznego alkoholu ze starej angielskiej winnicy. Jako że naczynie z mosiądzu trudno byłoby wysterylizować, o wysokiej cenie nie wspominając, akademicy posłużyli się butelkami szklanymi z zanurzonymi w cieczy mosiężnymi płytkami. O dziwo, najłatwiejsze okazało się zdobycie wołowej żółci, ponieważ osoby po resekcji pęcherzyka żółciowego stosują krowie sole żółciowe jako suplement.
Naukowcy sporządzili 4 partie mikstury - za każdym razem ze świeżych składników - oraz porcję kontrolną z tej samej ilości wody destylowanej (z wykorzystaniem płytek mosiężnych, ale bez składników roślinnych). Na razie przeprowadzono badania in vitro oraz na modelu mysim.
Po 9 dniach "nabierania mocy" mikstura zabiła wszystkie bakterie glebowe wprowadzone z porem i czosnkiem. Ciecz miała właściwości samosterylizujące. To była pierwsza wskazówka, że coś może być w [realizowanym przez nas] szalonym pomyśle.
Z osobna składniki miały niewielki wpływ, efekt pojawiał się dopiero po ich łącznym zastosowaniu. Steve Diggle, również z Uniwersytetu w Nottingham, podkreśla, że wyzwaniem jest ustalenie, czemu kombinacja w ogóle działa: czy chodzi o synergię, czy też raczej o tworzenie nowych silnie działających związków. Tak czy siak, kluczem do sukcesu wydaje się dokładne odtwarzanie receptury. Gdy na podobny krok co Harrison i Diggle zdecydował się 10 lat temu Michael Drout z Wheaton College, po 9 dniach nie otrzymał np. leku, ale niedziałający na bakterie odrażający śluz.
Brytyjczycy hodowali bakterie w kolagenie, a następnie wystawiali je na oddziaływanie poszczególnych składników i mikstury. Choć jak wspomniano, w pojedynkę żaden ze składników nie wywierał mierzalnego wpływu, całość zadziałała wspaniale (przeżyła circa jedna komórka bakteryjna na tysiąc).
Później zespół z uniwersyteckiego Centrum Nauk Biomolekularnych postanowił sprawdzić, co się stanie po rozcieńczeniu maści. Okazało się, że gdy specyfik był zbyt rozcieńczony, by zabić S. aureus, zaburzał bakteryjną komunikację - quorum sensing.
Dr Harrison zaznacza, że średniowieczne rozwiązanie wprawiło wszystkich w osłupienie. Działanie mikstury ocenialiśmy także w trudnych warunkach. Pozwalaliśmy naszym sztucznym zakażeniom urosnąć do gęstych, dojrzałych populacji zwanych biofilmami, gdzie pojedyncze komórki zbijają się i tworzą lepką powłokę, przez którą antybiotyki nie mogą się przedostać. W odróżnieniu od wielu współczesnych antybiotyków, maść oczna Balda pokonywała [jednak] wszystkie przeszkody.
Kiedy dr Kendra Rumbaugh z Texas Tech University przetestowała miksturę na skrawkach skóry od myszy zarażonych MRSA, okazało się, że uśmierciła 90% bakterii, tyle samo, co dodana do płatków skóry wankomycyna, czyli antybiotyk stosowany w walce z MRSA.
Komentarze (1)
Jajcenty, 31 marca 2015, 10:49
Super wiadomość.
Jednak trochę bym ją odmagicznił.
Ten wywar musi zawierać sporo siarkowych pochodnych miedzi. Zgaduję, że wino i kwasy żółciowe mają roztworzyć nieco miedzi a czosnek dostarczyć tiokwasów, które same z siebie też są dość wrogie. Zastanawia mnie czy wino ma być od razu kwaśne czy czekamy aż skwaśnieje? Ciekawe czy taki dekokt może być skolonizowany przez bakterie fermentacji octowej. Jeśli tak, to pewnie tylko na wczesnym etapie bo potem ta berbelucha wypala dziury w podłodze